Zeszyt 3 (553)
Maj - Czerwiec  2001 r. | Tom 136
Do strony głównej

Słowo wprowadzające - bp Bronisław Dembowski

Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, zadziwił swoją niezłomną wiarą i nadzieją, dał świadectwo głębokiego patriotyzmu, nie będącego nacjonalizmem, przejawiał wielkie zaangażowanie na rzecz sprawiedliwości społecznej i do końca życia okazywał przywiązanie do diecezji swych studiów seminaryjnych i pierwszych 22 lat posługi kapłańskiej. Jednogłośne uchwalenie przez Sejm roku 2001, w którym przypada setna rocznica Jego urodzin i dwudziesta rocznica śmierci, Rokiem Prymasa Tysiąclecia jest wielce usprawiedliwionym hołdem złożonym pamięci Męża tak bardzo zasłużonego dla Kościoła w Polsce i w świecie oraz dla naszej ojczyzny, w której On niezłomnie bronił praw człowieka, jednocześnie ucząc o konieczności wypełniania obowiązków. Z wielką przeto radością przyjąłem inicjatywę redakcji “Ateneum Kapłańskiego”, by jeden numer w tym roku poświęcić Prymasowi Tysiąclecia. Radość moją powiększa treść tego numeru poświęconego omówieniu włocławskiego, blisko trzydziestoletniego, okresu życia przyszłego Prymasa Polski, w którym dojrzewała jego osobowość.

Stefan Wyszyński za łaską Bożą miał pobożnych rodziców. Choć matkę wcześnie stracił, wywarła ona duży wpływ na jego religijność. Był ukształtowany w chrześcijaństwie od najwcześniejszego dzieciństwa. Dom rodzinny dał mu niezachwianą i głęboką wiarę.

Już jako dziecko zetknął się w szkole podstawowej z bolesną sprawą rusyfikacji w państwowym szkolnictwie rosyjskim. Należał przecież do ostatniego pokolenia Polaków “urodzonych w niewoli, okutych w powiciu”. Podobnie jak w wielu rodzinach, i on w domu od rodziców otrzymał wychowanie głęboko patriotyczne, połączone ze znajomością historii i literatury polskiej, jednak bez cienia szowinizmu. Ojcu Stefana udało się przenieść go do znanego gimnazjum im. Wojciecha Górskiego w Warszawie, do którego uczęszczał w latach 1912-1915. Potem wydarzenia wojenne spowodowały, że kontynuował naukę w Łomży. Pragnienie jak najszybszego rozpoczęcia studiów przygotowujących do kapłaństwa spowodowało, że jako młody, szesnastoletni chłopiec osobiście wybrał Włocławek na miejsce ukończenia szkoły średniej, bowiem gimnazjum biskupie im. Piusa X było jednocześnie Niższym Seminarium Duchownym. Był jego uczniem od 1917 roku. Tam w 1920 roku uzyskał maturę i wstąpił do Wyższego Seminarium. A było to seminarium niezwykłe. Była też więź z Lublinem. Przecież to kapłani włocławscy byli u początku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zwłaszcza pierwszy rektor uniwersytetu, ksiądz Idzi Radziszewski.

Kiedyś w Laskach słuchałem, jak Ksiądz Prymas wspominał księdza Władysława Korniłowicza, dziś Sługę Bożego, który był jakiś czas kapelanem wojskowym w garnizonie włocławskim. Będąc rozmiłowanym w liturgii i dobrze ją znającym (a nie bardzo była ona rozumiana w owym czasie), miał okazjonalnie wykłady dla kleryków z teologii liturgii. Było to pierwsze spotkanie kleryka Wyszyńskiego z ks. Władysławem Korniłowiczem, którego później Ksiądz Prymas nazywał “naszym Ojcem”.

W rok po święceniach kapłańskich, które otrzymał 3 sierpnia 1924 roku, został ks. Stefan skierowany na studia do Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie studiował w latach 1925-1929 na Wydziale Prawa Kanonicznego, jednocześnie pod kierunkiem ks. Antoniego Szymańskiego pogłębiał swoją wiedzę w zakresie katolickiej nauki społecznej i ekonomii. W Lublinie po raz drugi spotkał ks. Korniłowicza, który był wówczas dyrektorem konwiktu księży studentów. Ta znajomość wywarła wielki wpływ na młodego, gorliwego kapłana.

Ksiądz Władysław Korniłowicz pochodził z rodziny warszawskich społeczników. Jego ojciec był wybitnym psychiatrą. Podobnie jak wielu warszawskich inteligentów, również rodzina Korniłowiczów niosła w sobie jakiś ból, że Kościół – jak się im wydawało – nie dość jest za sprawiedliwością społeczną. Dar powołania księdza Korniłowicza jest cudem łaski Bożej. Dostrzegł on bowiem w społecznej nauce Kościoła wypełnienie bardzo ważnej tęsknoty za sprawiedliwością społeczną. Nie tylko jednak tęsknotą za sprawiedliwością społeczną, ale przede wszystkim żywą wiarą, pogłębioną przez znakomitą znajomość pism św. Tomasza z Akwinu, i umiłowaniem Kościoła oddziaływał ks. Korniłowicz na licznych kapłanów i świeckich. Spotkania w Lublinie z dyrektorem konwiktu, księdzem Korniłowiczem, na pewno wywarły wpływ na młodego księdza Wyszyńskiego. Także cała działalność we wspaniałym ruchu, jakim było katolickie stowarzyszenie akademickie “Odrodzenie”, gdzie razem działali ci dwaj kapłani, starszy i młodszy. Nic dziwnego więc, że po ukończeniu studiów w Lublinie ksiądz dr Wyszyński w latach 1929-1930 wędrował po Europie i badał sprawę robotniczą w świetle encykliki “Rerum novarum”. Było to jeszcze przed encykliką “Quadregesimo anno”. Potem we Włocławku działał na rzecz Chrześcijańskich Związków Zawodowych i Chrześcijańskich Uniwersytetów Robotniczych. Te prace łączył z działalnością w Sodalicji Mariańskiej Ziemian Ziemi Kujawsko–Dobrzyńskiej, gdzie poruszał sprawę sprawiedliwości społecznej na wsi. “Obecność na obu biegunach społecznych, wśród robotników i bezrobotnych, a także wśród ziemian i ludzi posiadających, była najbardziej charakterystyczną cechą przedwojennej działalności ks. Profesora Stefana Wyszyńskiego”.1

Potrzebę reform widział wyraźnie. Dawał temu wyraz w swoich artykułach publikowanych w “Ateneum Kapłańskim”. Uwrażliwienie na sprawy społeczne i na ludzką biedę kazały mu napisać w 1934 roku: “Ogromne pensje wysokich urzędników [...] tak dalece pochłaniają budżet instytucji, że nie jest ona w stanie wypłacić drobnych pensji niższym urzędnikom i pracownikom [...]. Stan taki nie da się pogodzić z katolickim pojęciem sprawiedliwości rozdzielczej”.2 Widział niebezpieczeństwo w nieograniczonym liberalizmie ekonomicznym i uważał za konieczny ograniczony interwencjonizm państwa na rzecz najuboższych; daleki był jednak od przekonania, że państwo powinno przejąć całą odpowiedzialność za życie gospodarcze, co głosiła ówczesna propaganda bolszewicka. Mocno też podkreślał potrzebę norm etycznych w ekonomii.

Niestety, potrzebne reformy społeczne przyszły do Polski po wojnie w wypaczonej formie i wprowadzane były w zły sposób, czego ofiarą stał się także kardynał Stefan Wyszyński, który trzy lata przecierpiał pozbawiony wolności. Pewne reformy były potrzebne, ale zły był sposób ich wprowadzania, zwłaszcza złe było i fałszywe połączenie idei sprawiedliwości społecznej z ateizmem. Jeśli się dobre rzeczy wprowadza w zły sposób, to rodzą się złe rzeczy. Dobrze to rozumiał Stefan kardynał Wyszyński. Dał temu wyraz w “Zapiskach więziennych”, które zaczął pisać w dwa dni po aresztowaniu. Są one świadectwem Jego heroicznej wiary. To, co pisał w niedzielę 27 września, dwa dni po aresztowaniu, jest spokojną analizą rzeczywistości bez jednego gorzkiego słowa w stosunku do ówczesnych decydentów, którzy myśleli tylko w kategoriach, jak utrzymać się przy władzy. I więcej jeszcze: Prymas potrafił dostrzec to, co było słuszne w programie głoszonym przez ówczesnych rządzących. Zdolność do zobaczenia ziarnka słuszności, jakie jest u błądzącego, jest cechą świętości. Analizował spokojnie, abstrahując od strasznej krzywdy, jaka została mu wyrządzona, choć w “Zapiskach więziennych” dostrzegamy Jego wielki ból, że nie może być w katedrze gnieźnieńskiej i warszawskiej, zwłaszcza w Wielkim Tygodniu.

Ks. Stefan Wyszyński do maja 1946 roku służył Kościołowi w diecezji włocławskiej. Pożegnał się z nią 25 maja 1946 roku i udał się do Lublina, aby tam służyć Ludowi Bożemu jako biskup lubelski, a od 1969 roku jako arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski. Nosił jednak w sercu diecezję włocławską. Dał temu wyraz w nieco żartobliwej formie w październiku 1966 roku podczas uroczystości milenijnych we Włocławku mówiąc:

“Był sobie uczeń, który przyszedł tutaj do Niższego Seminarium w 1917 roku. Gdy po raz pierwszy ujrzał tę katedrę, zakochał się w niej. To była młoda miłość, ale strasznie wierna”.3

Przypisy

1 A. Micewski, Kardynał Wyszyński. Prymas Tysiąclecia, Paris 1982, s. 26.

2 “Ateneum Kapłańskie”, 33(1934) s. 292.

3 Cyt. za: R. Andrzejewski, Dziękczynienie Bogu za Prymasa Tysiąclecia, w: Tu uczył się, wzrastał i pracował. Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński w diecezji włocławskiej, Włocławek 1996, s. 25-26.


Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja | Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999-2001