Zeszyt 1 (554)
Lipiec - Sierpień  2001 r. | Tom 137
Do strony głównej

Wiesław Przyczyna CSsR

KAZNODZIEJSTWO DWUDZIESTEGO PIERWSZEGO WIEKU
Artykuł dyskusyjny

Początek wieku jest dobrą okazją do stawiania pytań na temat  przyszłości. Wśród nich nie może zabraknąć pytania o przyszłość kaznodziejstwa. Zapytajmy więc: Jakie będzie kaznodziejstwo XXI wieku? Odpowiedzi zaś poszukajmy w świetle współczesnej antropologii, teorii międzyludzkiej komunikacji, psychologii, teologii i biblistyki.

1. Kaznodziejstwo jako interpretacja ludzkiego życia

W homiletyce współczesnej można zauważyć odchodzenie od kaznodziejstwa wyjaśniająco-pouczającego, które polega na tłumaczeniu tekstów świętych w kontekście sprawowanego misterium i aktualnych problemów słuchaczy, a zwracanie się ku kaznodziejstwu jako interpretacji ludzkiego życia w świetle tekstów świętych i sprawowanego misterium.1

Jako pierwszy zwrócił na to uwagę B. Dreher. W 1970 roku napisał: „Od mniej więcej 1960 roku staje się coraz bardziej zrozumiałe, że w przepowiadaniu nie chodzi o przekaz obiektywnego kerygmatu, ale chodzi w istocie o takie przepowiadanie, które byłoby wyjaśnianiem ludzkiej egzystencji w świetle wiary. Nie możemy dziś przekazywać jakiejś abstrakcyjnej prawdy bez odniesienia do słuchacza, ale mamy głosić orędzie Biblii, która daje odpowiedź na aktualne pytania człowieka”.2

Powyższe uwagi B. Drehera znalazły swój oficjalny wyraz w dokumencie biskupów amerykańskich poświęconym przepowiadaniu homilijnemu pt. Fulfilled in Your Hearing z 1982 roku.3  Według tego dokumentu kaznodziejstwo jest interpretacją życia ludzkiego w świetle tekstów świętych, uzdalniającą słuchaczy do rozpoznawania Boga działającego w słowie i świętych znakach oraz w świecie i do oddania się Mu w wierze poprzez celebracje liturgiczne i życie zgodne z Ewangelią.4

W definicji tej przez kaznodziejstwo rozumie się ustne i bezpośrednie głoszenie słowa Bożego podczas liturgii i poza nią – w czasie różnego rodzaju nabożeństw i innych spotkań o charakterze religijnym.
Interpretacja jest to tłumaczenie ludzkiego życia w świetle tekstów świętych, umożliwiająca słuchaczom rozpoznanie Boga zapośredniczonego w znakach liturgicznych i konkretnej sytuacji historycznej. Centralne w kaznodziejstwie wyjaśniająco-pouczającym tłumaczenie tekstów świętych pełni tutaj rolę służebną – pomaga interpretacji, gdyż pozwala słuchaczom zrozumieć i przyswoić sobie te teksty.

Określenie „teksty święte” oznacza perykopy biblijne odczytywane podczas Liturgii Słowa oraz teksty z części stałych lub własnych Mszy     z dnia. Oczywiście, muszą one być odczytane na nowo, w świetle nowych warunków i adaptowane do sytuacji, w jakiej żyją dziś ludzie. Pod nazwą „ludzkie życie” kryje się cała egzystencja człowieka. W uproszczeniu można powiedzieć, że życie ludzkie składa się z dwóch komponentów: codzienności i święta. Codzienność wypełniona jest zajmowaniem się sprawami doczesnymi, a święto – udziałem w celebracjach liturgicznych. Tych dwóch komponentów ludzkiego życia nie wolno od siebie rozdzielać ani ich sobie przeciwstawiać. Codzienność bowiem przeżywana w zgodzie z własnym sumieniem, przezwyciężająca własny egoizm, czyniąca dobro i poszukująca prawdy jest oddawaniem Bogu czci „w Duchu i prawdzie” (J 4, 23), czyli swego rodzaju liturgią. Liturgia zaś stanowi celebrację Boga obecnego w codziennym trudzie życia.

Z definicji powyższej wynika też, że kaznodziejstwo interpretujące ludzkie życie nie daje gotowych rozwiązań, lecz uzdalnia słuchaczy do rozpoznawania Boga w ich życiu i udzielania Mu odpowiedzi przez uczestnictwo w liturgii i życie zgodne z Ewangelią. Uzdolnienie to sprawia wiara, którą głoszenie słowa Bożego budzi i rozwija (por. DK 4). O ile zatem kaznodziejstwo wyjaśniająco-pouczające wyjaśnia teksty święte i poucza słuchaczy o tym, czego oni o Bogu jeszcze nie wiedzą, o tyle kaznodziejstwo interpretujące mówi im o tym, że Bóg od dawna działa w ich życiu, chociaż oni nie zdają sobie z tego sprawy.

2. Podstawy kaznodziejstwa jako interpretacji ludzkiego życia

Kaznodziejstwo interpretujące ludzkie życie ma swoje uzasadnienie we współczesnej antropologii, według której człowiek rozumie jakąś rzeczywistość dopiero wtedy, gdy jej doświadczy. Przedtem wszystko, co można powiedzieć, choćby to było bardzo wzniosłe, pozostaje teorią, ponieważ nie znajduje żadnego punktu oparcia w doświadczeniu tych, do których się zwracamy.5  Jasno wyraża to w jednym ze swoich wywiadów O. Depierre: „Nie zrozumiemy nic z żadnego epizodu Ewangelii, z żadnej przypowieści, jeśli życie nie nauczy nas tego, co mają one powiedzieć”.6

Kaznodziejstwo interpretujące znajduje swoje oparcie w badaniach nad międzyludzką komunikacją. Z badań tych wynika, że oddziaływanie słowne mające na celu zmianę postaw i zachowań jest stosunkowo mało skuteczne. Natomiast skuteczność jego wyraźnie wzrasta, jeśli chodzi o utrwalanie lub korygowanie postaw i zachowań już istniejących.7  Dlatego autorzy dokumentu stwierdzają, że kazanie wyjaśniająco-pouczające jest mniej skuteczne od kazania interpretującego, czyli takiego, które zakłada w słuchaczach „zalążki” wiary w Boga obecnego w liturgii i w świecie.8

Za kaznodziejstwem jako interpretacją ludzkiego życia przemawiają racje natury psychologicznej. Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby ludzie siedzący w ławkach pozostawili w domu to, co ich nurtuje; oni przynoszą ze sobą sytuacje wymagające podjęcia decyzji, rodzinne konflikty, punkty zapalne w polityce, niepewność co do tego, jak poradzić sobie ze zwyczajnymi kryzysami rozwoju, ale także szczęście, nadzieję, perspektywy awansu w pracy i wiele innych spraw. Msze święte nie są po to, aby w czasie jednej godziny zapomnieć o wszystkim i przesłonić to pobożną pieśnią, modlitwą czy bliblijnymi czytaniami, lecz  po to, by stanąć przed Bogiem, spojrzeć na życie w świetle Ewangelii    i z tego dystansu w sposób wolny podejmować nowe decyzje.9

U podstaw kaznodziejstwa interpretującego ludzkie życie leży modna dziś teologia oddolna, antropologiczna. Główny jej przedstawiciel K. Rahner uważa, że współczesnemu człowiekowi można mówić o Bogu tylko na gruncie jego doświadczeń. W ich świetle człowiek, dostrzegając swoje ograniczenie i niemoc, może otworzyć się na to, co go przekracza, na transcendencję, na Boga, który jest sensem wszystkiego. Dzisiejszemu człowiekowi nie wystarcza indoktrynacja, a więc wpajanie, narzucanie idei Boga przez nauczanie. Jeśli wiara ma być aktem całkowicie osobowym i trwałym, musi się rozpoczynać w ludzkim doświadczeniu, a następnie poprzez doświadczenia wiary zawarte w Biblii zdążać ku Bogu. Idea Boga zatem winna być u kresu drogi wiary, a nie u jej początku. Bóg ma być punktem dojścia, a nie punktem wyjścia.10

W kaznodziejstwie jako interpretacji ludzkiego życia odbija się rozwijająca po Vaticanum II teologia znaków czasu. Przez znaki czasu na ogół rozumie się wydarzenia zachodzące w ludzkim życiu, w których, w świetle wiary, dostrzega się wyraz zbawczej woli Bożej i skierowane do człowieka Boże wezwanie.11

Aby w wydarzeniach dnia codziennego rozpoznać obecność Boga i Jego zbawczą wolę, należy je zinterpretować w świetle i w mocy Ewangelii żywej i osobowej, którą jest Jezus Chrystus poprzez dar Ducha Świętego (por. PDV 10). Taka interpretacja – zauważa Jan Paweł II  w Adhortacji apostolskiej Pastores dabo vobis – wydobywa z każdego wydarzenia nie zwyczajne „dane”, które należy zarejestrować, pozostając wobec nich biernym i obojętnym, ale „zadanie”, które łączy się z Bożym „wyzwaniem” skierowanym do odpowiedzialności i wolności zarówno poszczególnej osoby, jak i wspólnoty (por. PDV 10). Rozpoznanie Boga w codzienności jest o tyle ważne, że stanowi warunek rozpoznania Go w słowie i znakach podczas liturgii. Zdaniem K. Rahnera, jeśli ktoś nie rozpoznaje Boga w wydarzeniach dnia codziennego (pomyślnych i niepomyślnych), ten nie jest zdolny rozpoznać Go w czasie celebracji liturgicznych.12

Kaznodziejstwo interpretujące ludzkie życie swoje ostateczne źródło posiada w Biblii. Większość tekstów biblijnych, jak wykazała współczesna egzegeza, to kazania lub katechezy skierowane do ludzi żyjących w konkretnych uwarunkowaniach życiowych. Teksty te z reguły zawierają w sobie dwie warstwy: warstwę ludzkich problemów i ich rozwiązanie w świetle wiary rozumianej jako odpowiedź na słowo objawiającego się Boga. Oznacza to, że zbawcze orędzie miało i musi mieć charakter dialogiczny. Inicjatorem dialogu jest zawsze Bóg; On wychodzi naprzeciw człowieka. To wyjście, jak świadczy o tym Wcielenie, musi być zawsze wejściem w konkret ludzkiego życia. Przychodząc do człowieka jako Wyzwoliciel z sytuacji beznadziejnych, zostaje w akcie wiary przyjęty jako Odkupiciel. Tę pedagogię wiary zauważamy zwłaszcza w Ewangelii Janowej. Chrystus najpierw odmienia człowieczy los, by potem postawić pytanie: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” (J 9, 35). Kazanie, które jest zwiastowaniem zbawienia, musi pozostawać wierne tej pedagogii. Pismo Święte jest nie tylko podstawowym tworzywem kaznodziejskim, ale i wzorem sposobu przekazu zbawczej prawdy. Z tej racji kazanie nie może ograniczać się jedynie do przekazu tekstu biblijnego i zawartego w nim kerygmatu, lecz powinno wyjaśniać wydarzenia ludzkiego życia w świetle ponadczasowych treści Objawienia.13

3. Pozytywy kaznodziejstwa jako interpretacji ludzkiego życia

Kaznodziejstwo interpretujące ludzkie życie posiada swoje pozytywne strony. Są to: uwrażliwienie na sprawy słuchaczy, wymiar prorocki i dążenie do wiary integralnej.

a) Uwrażliwienie na sprawy słuchaczy

Podczas synodu biskupów poświęconego ewangelizacji współczesnego świata (1974 r.) mówiono wiele na temat kaznodziejstwa po Soborze Watykańskim II. Część biskupów opowiadała się za powrotem do kazań katechizmowych, które dostarczają człowiekowi wiele informacji dotyczących wiary i zasad chrześcijańskiego życia. Druga część natomiast sprzeciwiła się takiemu rozwiązaniu tłumacząc, że informacje o wierze nie są zdolne rozwiązać egzystencjalnych problemów współczesnych ludzi.14  W tej wypowiedzi można rozpoznać echo słów S. Kierkegaarda, który kiedyś powiedział, że „w chrześcijaństwie nie brakuje informacji, ale czegoś innego”.15

Dla Ojców Soboru Watykańskiego II „tym czymś” było to, by słowo Boże nie było wyjaśniane w sposób ogólny i abstrakcyjny, lecz z uwzględnieniem warunków życia słuchaczy. Dlatego w Dekrecie o posłudze i życiu kapłanów napisali: „By zaś przepowiadanie kapłańskie w tak trudnych często okolicznościach dzisiejszego świata właściwiej poruszało umysły słuchaczy, winno ono wyjaśniać słowo Boże nie w sposób tylko ogólny i abstrakcyjny, lecz dostosowywać odwieczną prawdę Ewangelii do konkretnych warunków życia” (DK 4). W praktyce sprowadza się to do tego, że kaznodzieja wyjaśnia tekst święty, z którego wyprowadza następnie wnioski moralne przydatne w życiu słuchaczy.

Dalej jeszcze w swoich propozycjach idą biskupi amerykańscy. Dla nich „tym czymś” jest nie tyle wyjaśnianie słowa Bożego w kontekście aktualnych potrzeb duchowych słuchaczy, co raczej wyjaśnianie ludzkiego życia w świetle słowa Bożego. W tym układzie „kaznodzieja staje się reprezentantem wspólnoty przed Bogiem przez artykułowanie jej problemów i nazywanie po imieniu obecnych w niej demonów, uzdalniając ją w ten sposób do głębszego rozumienia i kontroli zła, które ją rani”.16

b) Wymiar prorocki

Kaznodziejstwo jako interpretacja ludzkiego życia sytuuje się w nurcie przepowiadania prorockiego, a kaznodzieja interpretator ma w sobie coś z proroka.

Po pierwsze, biblijny prorok był bezpośrednim przekazicielem Bożego słowa ludowi. Kaznodzieja-interpretator nie otrzymuje wprawdzie wprost od Boga Objawienia, ale ma do niego dostęp pośredni – poprzez Pismo Święte, w którym jest spisane słowo Boże, objawione niegdyś przez Boga prorokowi, a szczególnie Prorokowi-Synowi (por. Hbr 1, 1-4). Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym przypomina: „Pisma zaś święte zawierają słowo Boże, a ponieważ są natchnione, są one naprawdę słowem Bożym” (KO 24). Dlatego kaznodzieja-interpretator rozpoczynając głoszenie, sięga po Biblię, jak to uczynił Jezus w Nazarecie (por. Łk 4, 16–30). Głosi takie treści, że może, jak prorocy, na początku kazania powiedzieć: „To mówi Jahwe...”, w środku oświadczyć: „To mówi Pan...”, a na końcu dodać: „Słowa Pana”. Podobnie jak Jezus, ma on świadomość, że nie głosi własnego słowa, lecz słowo Ojca. Tylko to słowo niesie zbawienie.17  Gatunkiem, który najbardziej odpowiada takiemu głoszeniu jest homilia, którą można porównać z wyrocznią prorocką18 . Ona jest przełożeniem słowa Bożego na zrozumiały język ludzki. Jeżeli tworzywem dla kaznodziei-interpretatora nie będzie słowo Boże, to nie zasługuje on na tytuł proroka. Takiemu kaznodziei można przypomnieć słowa proroka Ezechiela: „Mówią oni: Tak mówi Jahwe Pan, podczas gdy Jahwe nie mówi” (Ez 22, 28). To tylko człowiek przekazuje ludzką mądrość. Brak głosu proroka w Starym Testamencie uważano za nieszczęście i karę Bożą. Największym nieszczęściem naszych czasów jest brak autentycznych proroków. Z ambon słyszy się albo błyskotliwych retorów, albo „czytelników” cudzych tekstów. Nie można tego zatytułować liturgiczną formułą: „Oto słowo Boże”.19

Po drugie, kaznodzieja-interpretator, podobnie jak prorok, jest wierny nie tylko słowu Bożemu, ale również człowiekowi. Słowo Boże przez niego głoszone oświeca ciemne ścieżki dzisiaj żyjących ludzi, uzdalniając ich w ten sposób do odnajdywania Boga w wydarzeniach dnia codziennego. Wspomina o tym Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym: „Kościół zawsze ma obowiązek badać znaki czasów i wyjaśniać je w świetle Ewangelii, tak by mógł w sposób dostosowany do mentalności każdego pokolenia odpowiadać ludziom na ich codzienne pytania dotyczące sensu życia obecnego i przyszłego oraz wzajemnego ich stosunku do siebie. Należy zatem poznawać i rozumieć świat, w którym żyjemy, a także jego nieraz dramatyczne oczekiwania, dążenia i właściwości” (KDK 4). Kościół tego zadania wobec świata nie wypełni, jeśli nie będzie miał autentycznych kaznodziejów-interpretatorów.20

c) Dążenie do wiary integralnej

W Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem trafnie nazwanym przez abp. Józefa Życińskiego chrześcijaństwem obrządku prywatnego. „Wyznawcy” tego „obrządku” w imię prywatnej wizji chrześcijaństwa odrzucają niektóre prawdy czy zasady głoszone przez Kościół, za którego członków jednak się uważają. Postawa taka wypacza samą istotę chrześcijaństwa – wiara jest tu traktowana jako coś wtórnego  w życiu, co trzeba dopasować do innej rzeczywistości, uważanej za znacznie istotniejszą. Tą rzeczywistością może być własne „ja” (kiedy dopasowuje się wiarę do tego, co dla mnie wygodne) czy też przyjęta uprzednio ideologia (gdy na przykład ktoś postanawia być konserwatystą lub liberałem, a wiara ma mu w tym pomagać). Stosunek do Boga nie staje się tu pierwszą, najważniejszą sprawą w życiu, lecz swoistym ozdobnikiem, dodatkiem.21

Chrześcijaństwo obrządku prywatnego istnieje w postaci świadomej i nie uświadomionej. Jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia W. Piwowarski oceniał, że 2/3 polskich katolików to „nieświadomi heretycy”.22  Dziś pojawiło się nowe zjawisko – świadome odrzucanie wybranych elementów nauczania Kościoła, raz w imię fałszywie rozumianej tradycji, innym razem w imię postępu. Oba zjawiska są bardzo niebezpieczne, choć w różny sposób. Świadome przemilczanie w doktrynie chrześcijańskiej jest fenomenem na razie rzadkim. Częściej mamy do czynienia z nie do końca świadomym „układaniem sobie wiary” w sposób wygodny dla jednostki, niezgodny zaś z prawdą głoszoną przez Kościół. Najbardziej niepokojącym elementem fenomenu „katolików-świadomych heretyków” jest instrumentalne traktowanie chrześcijaństwa. W przypadku „nieświadomych heretyków” zastanawia zaś rozdźwięk między wyznawaną wiarą a codziennym życiem, między praktykami religijnymi a moralnością chrześcijańską.23  Świadczą o tym badania przeprowadzone przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, z których wynika, że 92,9% Polaków uważa się za ludzi wierzących, z czego 46,9% uczestniczy w niedzielnej Mszy. Natomiast zakaz stosunków przedmałżeńskich akceptuje jedna trzecia badanych, a zaledwie co czwarty badany uznaje zakaz stosowania antykoncepcji.24

Lekarstwem na te „bolączki” zdaje się być kaznodziejstwo jako interpretacja ludzkiego życia, które ukazując Boga jako najwyższą wartość, każe Go odnajdywać nie tylko w sferze kultyczno-sakramentalnej, ale także i w świeckiej oraz oddawać Mu cześć w liturgii przez słowo i znaki a także w codzienności, przez życie zgodne w wyznawaną wiarą. Tak też naucza dokument Fulfilled in Your Hearing: „Zadaniem kaznodziejstwa dziś jest uzdalnianie słuchaczy do rozpoznawania Boga działającego w słowie i świętych znakach oraz w świecie i do oddania się Mu w wierze poprzez celebracje liturgiczne i życie zgodne z Ewangelią”.25  Można powiedzieć, że kaznodziejstwo interpretujące ludzkie życie prowadzi ludzi do wiary integralnej obejmującej liturgię i codzienne życie.

4. Niebezpieczeństwa związane z kaznodziejstwem jako interpretacją ludzkiego życia

Pierwsze niebezpieczeństwo wiąże się z przygotowaniem kazania. Utarło się, że przygotowanie to dokonuje się z dala od ludzi, w samotności, w kaplicy lub w ciszy pokoju. Tymczasem biskupi amerykańscy w swoim dokumencie zauważają, że kazanie nie jest indywidualną sprawą kaznodziei, ale sprawą wspólnoty.26  W dokumencie tym czytamy: „Kaznodzieja zanim stanie się mówcą, najpierw jest słuchaczem. Słuchanie to nie jest jakąś jedną chwilą, ale sposobem życia. Jest ono otwieraniem się na głos Boga zawarty w Piśmie Świętym oraz w wydarzeniach dnia codziennego, a także w doświadczeniach naszych braci i sióstr. Nie jest to więc moje słuchanie, lecz nasze słuchanie słowa Pana skierowanego do całej wspólnoty”.27

Drugie niebezpieczeństwo dotyczy diagnozy sytuacji egzystencjalnej słuchaczy. Interpretacja zawsze rozpoczyna się od diagnozy, czyli od zrozumienia jak się rzeczy mają. Lecz w tym momencie powstaje pytanie, czy taka diagnoza jest w ogóle możliwa. Kaznodzieja bowiem jest „dzieckiem” epoki, podlega takim czy innym prądom kulturowym, posiada własne sympatie polityczne, charakteryzuje się niepowtarzalną osobowością. Wszystko to ma jakiś wpływ na ocenę sytuacji życiowej słuchaczy. Jeżeli chce, by ta ocena była jak najbardziej zobiektywizowana, to powinien ją konfrontować z danymi naukowymi, z opiniami innych czy też z samymi zainteresowanymi, tj. słuchaczami.28  Swego czasu zwrócił na to uwagę bp T. Pieronek: „Brak jest u duchownych myślenia w kategoriach problemów rzeczywiście ludzkich. Zamiast pytać, jakie ludzie mają problemy, i wierzyć, że one są rzeczywiście takie, jak je ludzie przedstawiają, wolimy ufać własnemu rozeznaniu. Jest w tym ukryte założenie, że my wiemy lepiej i po co ma nam ktoś opowiadać, jakie jest życie. W sumie jest to brak zaufania do ludzi, odmawianie im dojrzałości i kompetencji niejednokrotnie nawet w sprawach, które do nich należą”.29

Trzecie niebezpieczeństwo to takie, że interpretacja jest zajęciem ryzykownym. Przekonał się o tym Jezus w synagodze nazaretańskiej. Jego mowa była interpretacją życia słuchaczy. Zebrani zareagowali na nią gniewem i chcieli Go strącić z góry. Dlaczego? Ponieważ im powiedział, że zbawienie jest dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla Żydów (por. Łk 4, 16-30). Nie ma żadnej gwarancji, że nasze interpretacje będą zawsze skutkowały pokojem, bezpieczeństwem czy też dobrymi relacjami ze wspólnotą. Może zdarzyć się tak, że zostaną one źle zrozumiane i odrzucone. Kaznodzieja-interpretator musi się z tym liczyć. Duch Święty, który został mu dany, od tego ryzyka go nie uwolni; On jedynie strzeże, by interpretacja życia z ambony nie była „wymysłem ludzkim” (Ga 1, 11).30

*     *     *

Kończąc powyższe rozważania należy stwierdzić, że Kościół wchodzi w XXI wiek z propozycją nowego czy raczej odnowionego kaznodziejstwa. Jest to kaznodziejstwo jako interpretacja ludzkiego życia w świetle Objawienia. U jego podstaw leży przekonanie, że łaska jest obecna zarówno w znakach liturgicznych, jak i w znakach czasu. Zadaniem chrześcijan jest tę łaskę obecną w liturgii i w świecie rozpoznać, a kaznodziejstwo ma im w tym skutecznie pomagać. Wszystko to zaś powinno zaowocować wiarą integralną, tj. wyrażoną w praktykach i życiu zgodnym z Ewangelią.
 

Przypisy

1 Por. R.P. Waznak, An Introduction to the Homily, Collegeville 1998, s. 13–15.
2 B. Dreher, Hoffnung verkünden, w: Hoffnung für alle, (red. H. Erharter, H.J. Schramm), Wien 1970, s. 130.
3 Zob. The Bishops’ Committee on Priestly Life and Ministry. National Conference of Catholic Bishops, Fulfilled in Your Hearing. The Homily in the Sunday Assembly, Washington 1982. Znajomość tego dokumentu w Polsce jest niewielka. Powoływał się nań H. Sławiński w artykule pt. Podstawy przepowiadania liturgicznego. Propozycja amerykańska. Po lekturze tego artykułu można odnieść wrażenie, że Autor nie do końca odczytał intencje twórców dokumentu. Owszem, ks. H. Sławiński pisze o podmiotowym traktowaniu słuchaczy (s. 81) i o roli doświadczenia ludzkiego w homilii (s. 86–87), ale nie wspomina o przesunięciu akcentu – z wyjaśniania tekstów świętych w kontekście potrzeb słuchaczy na interpretację życia (doświadczeń) słuchaczy, co – moim zdaniem – stanowi novum Fulfilled in Your Hearing. Zob. H. Sławiński, Podstawy przepowiadania liturgicznego. Propozycja amerykańska, „Homo Dei” 1(2000) s. 80–93.
4 Por. tamże, s. 29.
5 Por. P. de Clerck, Zrozumieć liturgię, Kielce 1997, s. 33–34.
6 Cyt. za: J. Colomb, Stawanie się wiary, Warszawa 1980, s. 43.
7 Por. Waznak, dz. cyt., s. 50.
8 Por. The Bishops’ Committee, dz. cyt., s. 26.
9 Por. R. Zerfass, Od perykopy do homilii, Kraków 1995, s. 18–19.
10 Por. W. Przyczyna, Rekolekcje szkolne dla dzieci, „Homo Dei” 2(1995) s. 53.
11 Por. A. Zuberbier, Znaki czasu, w: Słownik teologiczny, (red. A. Zuberbier i in), Katowice 1989, t. 2, s. 430.
12 Cyt. za: M. Skelley, The Liturgy of the World: Karl Rahner’s Theology of Worship, Collegeville 1991, s. 75.
13 Por. H. Simon, Przepowiadanie biblijne, w: Biblia w nauczaniu chrześcijańskim, (red. J. Kudasiewicz), Lublin 1991, s. 72–73.
14 Por. R.P. Waznak, dz. cyt., s. 54–55.
15 Cyt. za: R.P. Waznak, dz. cyt., s. 54.
16 The Bishops’ Committee, dz. cyt., s. 7.
17 Por. J. Kudasiewicz, Kaznodzieja jako prorok, w: Sługa Słowa, (red. W. Przyczyna), Kraków 1996, s. 78–79.
18 Wyrocznia była najbardziej typowym dla proroków gatunkiem przekazu słowa Bożego. Stanowiła ona uroczyste oświadczenie proroka wypowiedziane w imię Boga. Wyrocznie zapowiadały wydarzenia pomyślne i dobre, bądź tragiczne i bolesne; dotyczyły teraźniejszości lub przyszłości. Por. tamże, s. 66.
19 Por. tamże, s. 79.
20 Por. tamże, s. 80-81.
21 Por. Z. Nosowski, Jak szukać jedności w podzielonym Kościele, „Więź” 12(1998), s. 116.
22 Por. Blaski i cienie polskiej religijności. Z ks. prof. dr. Władysławem Piwowarskim rozmawia Józef Wołkowski, w: Oblicza katolicyzmu w Polsce, (red. J. Wołkowski), Warszawa 1984, s. 31.
23 Por. Nosowski, dz. czyt., s. 116.
24 Por. „Gazeta Wyborcza” z 10 stycznia 2001 r.
25 The Bishops’ Committee, dz. cyt., s. 10.
26 Por. R.P. Waznak, dz. cyt., s. 58–59.
27 The Bishops’ Committee, dz. cyt., s. 29.
28 Por. R.P. Waznak, dz. cyt., s. 59–60.
29 T. Pieronek, Być prawdziwie Kościołem. „Gazeta Wyborcza” z 16-17 III 1996 r.
30 Por. R.P. Waznak, dz. cyt., s. 60.
 


Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja | Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999-2001