Zeszyt 1 (548)
Lipiec - Sierpień 2000 r. | Tom 135
Logo AK

Ks. Tomasz Kaczmarek

Obraz świadectw 108 błogosławionych męczenników

Gdy Jan Paweł II podejmował w bulli Incarnationis Mysterium temat świadectwa chrześcijańskiego na drogach Kościoła i świata, przypomniał, że “w ciągu dwóch tysięcy lat od narodzenia Chrystusa zawsze obecne było świadectwo męczenników. Także nasze stulecie, zbliżające się ku końcowi, wydało bardzo wielu męczenników, którzy ponieśli śmierć przede wszystkim jako ofiary nazizmu i komunizmu oraz walk rasowych i plemiennych. Ludzie z wszystkich warstw społecznych cierpieli za wiarę, płacąc krwią za przynależność do Chrystusa i do Kościoła lub znosząc odważnie wieloletnie więzienia i różnorakie udręki, aby nie poddać się naciskom ideologii, która przerodziła się w bezlitosną dyktaturę” (n. 13).

Takim świadectwem przemówił także Kościół w Polsce w swej niedawnej historii, gdy szeroka rzesza chrześcijan, trudna nawet do ujęcia w dokładnych liczbach, oddawała życie za wiarę w czasie prześladowań ze strony totalitarnych systemów ateistycznych. W dużej części zostało ono ocalone dla pamięci Kościoła przez beatyfikację 108 Męczenników, którzy ponieśli śmierć z rąk nazizmu hitlerowskiego. Kościół beatyfikował – “kanonizował” ich świadectwo, tzn. uznał uroczyście za słuszne ich postawy, ich przekonanie, że miłość Boga każe bezwarunkowo zmagać się o prawdę o Bogu i człowieku nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia.

Przybliżenie “kanonizowanego” świadectwa 108 osób, które “wpisały się w dzieje świętości Ludu Bożego pielgrzymującego od tysiąca lat na polskiej ziemi”,1 podjęte w niniejszym opracowaniu, będzie propozycją spojrzenia na problematykę od strony kryteriów męczeństwa prawnokanonicznego, zarysu obrazu tej niezwykłej grupy bohaterów wiary, a wreszcie próbą ukazania pewnego rodzaju typologii ich świadectw.

1. Męczennicy w rozumieniu prawnokanonicznym

Całe grono 108 Męczenników tworzy mozaikę bardzo różnorodnych świadectw najwyższej próby miłości Boga, okazanych w dramatycznej konfrontacji z “nienawiścią do wiary”, kiedy dla wierności Bożemu Prawu nie zawahali się przyjąć drogi dotkliwego cierpienia i śmierci. Studium procesowe nad ich męczeństwem przeprowadzone w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w latach 1994-1998, przedstawione w czterech tomach Postio super martyrio,2 a następnie poddanie wnikliwej ocenie na Kongresie Specjalnym Konsultorów Teologów3 oraz w “drugiej instancji” na Sesji Zwyczajnej Kardynałów i Biskupów przy Kongregacji,4 wykazało jednoznacznie, że w każdym z poszczególnych przypadków zachodziło męczeństwo w rozumieniu prawnokanonicznym, tzn. śmierć była im zadana przez prześladowcę z nienawiści do wiary, jako główny powód, oraz została przyjęta przez samego prześladowanego z całą świadomością w duchu upodobnienia się do Mistrza, który z własnej woli przyjął śmierć dla zbawienia świata.

Element “śmierci za wiarę” znajdował umocnienie ponadto w świętości życia 108 Męczenników, która odsłoniła się szczególniej w obliczu śmierci w wyniku prześladowania. Można było stwierdzić, że ich ludzka wolność i miłość zostały w sposób wyjątkowy ubogacone przez łaskę, otwierając ich na motywacje nadprzyrodzone, które pozwalały na złożenie Bogu w akcie heroicznej miłości ofiary swych śmiertelnych cierpień. Równolegle ze “sławą świętości życia wokół nich wyrastała i “sława męczeństwa”, które utwierdzały się poprzez łaski upraszane za ich wstawiennictwem.

Do wszystkich 108 postaci mogła być odniesiona formuła klasycznego rozumienia męczeństwa za wiarę, ujęta przez św. Tomasza z Akwinu,5 następnie szerzej rozwinięta przez Benedykta XIV.6 Jan Paweł II, który w encyklice Veritatis splendor z 6 sierpnia 1993 r. dał Kościołowi nowe pogłębienie istotnych elementów męczeństwa chrześcijańskiego, odczytuje je jako najwyższe świadectwo miłości w odniesieniu do “prawdy o Bogu i człowieku”.7 Takie spojrzenie pozwoliło jeszcze bardziej jednoznacznie ocenić postawy wierności Chrystusowi ze strony 108 omawianych świadków wiary jako autentyczne męczeństwo, co znalazło swój wyraz w “Dekrecie o męczeństwie”.8 W licznych przypadkach spośród 108 Męczenników przy “śmierci za wiarę” dochodził do głosu równolegle i motyw “śmierci za ojczyznę”. Wydaje się, że ta kwestia wymagałaby bliższego naświetlenia. Poza tym, stosownym będzie również przybliżenie aspektu materialnego męczeństwa (martyrium materiale), a zwłaszcza samego przyjęcia męczeństwa (martyrium formale ex parte victimae).

a) ofiara z życia za ojczyznę objęta męczeństwem za wiarę

By można było właściwie ocenić niezwykłe gesty miłości ojczyzny ze strony Męczenników, odbiegające od tego rodzaju postaw w innych narodach, nieodzownym jest sięgnięcie do korzeni historycznych, a zwłaszcza do czasu 120 lat rozbiorów kraju. Kościół katolicki stał się wtedy bardzo silnym faktorem zachowania tożsamości narodowej, kultury, czynnikiem podtrzymującym nadzieję “zmartwychwstania” na bazie wartości chrześcijańskich. Odnotowują to także raporty dyplomatyczne Nuncjusza z Warszawy.9 Patriotyzm polski przeniknięty elementem głęboko religijnym, miał bardzo odmienne oblicze od współczesnego mu “patriotyzmu” z Europy końca XIX w. i początku XX w., gdzie niemal z reguły był on utożsamiany z ruchami rewolucyjnymi i wyzwolenia spod władców, często określających się oficjalnie jako katolickich, albo jak np. w Italii, z obaleniem Państwa Kościelnego. Odmienne podłoże historyczno-kulturowe połączone z głęboką religijnością, doświadczenia rozbiorów, zaowocowały w Polsce jakimś szczególnym pogłębieniem chrześcijańskim miłości ojczyzny.

Symbolem takiego podejścia może być zawołanie KUL-u: Deo et Patriae, któremu jako celowi głównemu przyświecało zadanie formowania inteligencji katolickiej dla odrodzonej Polski. “Bóg” i “ojczyzna” były przewodnimi wartościami. W takim duchu w szkołach katolickich z wielkim oddaniem i ofiarnością służyły sprawie liczne zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie, żeby wskazać choć Siostry Niepokalanki, Urszulanki, Zmartwychwstanki, Służebniczki Niepokalanej, Siostry Szkolne Notre Dame; z rodzin zakonnych męskich, m.in. Salezjanie, Jezuici, Michalici. W tym klimacie dopiero można zrozumieć postawy licznych spośród 108 Męczenników, którzy w czasie prześladowania wyrażali intencję oddania swego życia “za Kościół i ojczyznę”. Miłość ojczyzny była odczytywana przez nich w kategoriach religijnych, jako wprowadzanie Ewangelii w najgłębsze tkanki życia narodu, w realia społeczne, struktury życia państwowego. To było środowisko, w jakim żyli, działali, zmagali się o prawdę. Tkwili w nim głęboko jako pasterze, nauczyciele kultury chrześcijańskiej, apostołowie prasy, ofiarni wychowawcy, animatorzy i przewodnicy ładu społecznego, z wielkim sercem dla krzywdzonych, biednych, nieszczęśliwych czy nieporadnych.

Gdy we wrześniu 1939 r., a następnie w czasie okupacji hitlerowsko-sowieckiej i niewoli, niespodziewanie stanęli wobec przytłaczającej systemowej nienawiści, która miała korzenie w podeptaniu prawa Bożego, przełamując strach, słabość ludzką opowiedzieli się za prawdą o Bogu i o człowieku, aż do zapłacenia najwyższej ceny – życia. Głęboka wiara pozwoliła nawet w ekstremalnych sytuacjach zachować perspektywę sensu ofiary z życia dla ojczyzny, której służyli w imię miłości Boga i bliźniego. W takim kontekście nie ma niejasności co do odczytania pod kątem męczeństwa w rozumieniu teologicznym postaw, jakie dostrzec można m.in. u ks. Franciszka Rogaczewskiego, proboszcza polskiej parafii w “Wolnym Mieście Gdańsku”, który na krótko przed zabraniem go na egzekucję mówił do swego wikariusza: “Gdy wrócisz na wolność, powiedz moim ukochanym parafianom w kościele Chrystusa Króla, że chętnie oddaję moje życie za Chrystusa i za ojczyznę”,10 czy ks. Franciszka Drzewieckiego, orionisty, który idąc do transportu więźniów przeznaczonych na śmierć w komorze gazowej, żegnał się z przyjacielem i mówił: “to wszystko za Kościół i za umiłowaną ojczyznę”.11 Podobnie s. Marta Wołowska, niepokalanka ze Słonimia, po pobiciu, ucałowała z największym szacunkiem sprofanowany krzyż zakonny i powiedziała: “Jezu, to wszystko dla Ciebie i za Polskę”.12

b) przedmiot materialny męczeństwa

Elementem “materialnym” męczeństwa jest droga cierpienia, udręk fizycznych czy psychicznych, które mają powiązanie przyczynowe ze śmiercią. W przypadku 63 spośród grona 108 Męczenników śmierć była zadana przez prześladowcę na sposób gwałtowny, bezpośredni: zginęli w czasie wyrafinowanego znęcania się nad uwięzionymi, egzekucji przez rozstrzelanie, powieszenie, zgilotynowanie czy w komorach gazowych. Pozostali 45 ponieśli śmierć na sposób pośredni, gdzie jednak stopień okrucieństwa i wyrafinowania wcale nie był mniejszy od poprzedniego. Tu śmierć nastąpiła w wyniku długotrwałych udręk, wyrafinowanego maltretowania, eksperymentów pseudomedycznych, rygorów więziennych, wyniszczenia przez głód, przymusowe prace ponad siły, choroby spowodowane przez warunki uwięzienia, zaprogramowane pozbawienie elementarnej opieki medycznej. Były to cierpienia, które prowadziły nieuchronnie do śmierci, a więc przyczyny kwalifikowane w prawie kanonizacyjnym jako aerumnae carceris. Miejscami ich śmierci były przede wszystkim hitlerowskie obozy śmierci/zagłady, jak Dachau k. Monachium, gdzie zginęło 46 spośród grona 108, Oświęcim – 15, Sachsenhausen – 5, Stutthoff – 4, Działdowo – 3, i inne, poza tym więzienia, jak Drezno gdzie wykonano wyroki na sześciu Męczennikach, czy Poznań. Pozostałe miejsca śmierci były rozproszone po całym niemal kraju, jak i poza jego ówczesnymi granicami.

Głównym motywem poddania ich takim udrękom, co rozpatrywane było indywidualnie we wszystkich przypadkach, była “nienawiść do wiary”. Było to jednoznaczne także w tych sytuacjach, gdzie prześladowani nie byli skazywani oficjalnie jako chrześcijanie, lecz byli usuwani pod oskarżeniem o przestępstwa powszechne, a zwłaszcza o działalność wywrotową przeciw porządkowi publicznemu. Można odnotować i pięć przypadków, gdzie Męczennicy – wychowankowie oratorium salezjańskiego – zostali oskarżeni o przestępstwa przeciw “racji stanu”, a w rzeczywistości chodziło tu o przynależenie do grupy liderów katolickich organizacji młodzieżowych. Nadając sprawie pozory legalności, poszanowania praw więźnia, zezwolono im przed egzekucją na zaspokojenie potrzeb duchowych, jak umożliwienie sakramentu pokuty i Komunii św. czy napisanie nieocenzurowanego listu pożegnalnego do najbliższych.

c) przyjęcie męczeństwa

Dobrowolne przyjęcie męczeństwa u poszczególnych osób, choć przybierało różne formy, wszędzie nosiło znamiona akceptacji w duchu wiary (intelligentia martyrii) i otwarcia się na perspektywę tajemnicy odkupienia, jaka się dokonuje na przestrzeni czasu Kościoła. Tytułem ilustracji tej rzeczywistości można by wskazać choćby kilka sylwetek Męczenników:

Abp Antoni Julian Nowowiejski, biskup płocki, 83-letni starzec, w obozie koncentracyjnym w Działdowie ze szczególna zaciekłością dręczony przez strażników tylko dlatego, że był biskupem. Był torturowany gdy odmówił podeptania rzuconego w błoto przez esesmanów swego biskupiego krzyża. W czasie męki udzielał dyskretnie błogosławieństwa innym udręczonym, zachęcając ich, by wszystko przyjmowali jako wolę Bożą. Żył tym, czego wcześniej nauczał: “Chrystus oddał życie za swoje owce; tegoż samego żąda od swoich zastępców – pasterzy”.13

Ks. Henryk Kaczorowski, rektor Seminarium Duchownego we Włocławku, który poniósł śmierć w komorze gazowej, wywieziony z obozu w Dachau w tzw. transporcie inwalidzkim. Jego postawę wobec śmierci wymownie charakteryzuje świadectwo jego wychowanka, wówczas alumna współwięźnia, ks. Władysława Sarnika: “Wychodzi z izby, niezmiernie wychudzony, w obozowych pasiakach – człowiek widmo. Szeroko otwartymi oczami rozejrzał się i spostrzegł mnie, stojącego za bramą. Gdy esesmani byli czymś zaaferowani, podszedł ku mnie do samej bramy. Był przejęty, wzruszony. Powiedział: «Władziu, powiedz wszystkim, aby się nie smucili. My się nie łudzimy. My wiemy, co nas czeka. Dominus regit me et nihil mihi deerit. Przyjmujemy z rąk Bożych to, co nas czeka. Módlcie się za nas, byśmy wytrwali, a my również modlić się będziemy za was – tam». I tu wskazał ręką ku niebu. Na pożegnanie zdążył jeszcze zawołać: «Zostańcie z Bogiem!»”.14

Taką była również postawa o. Aniceta Koplińskiego, kapucyna z Warszawy, nazywanego za niezwykłą posługę miłosierdzia i pokorę “św. Franciszkiem z Warszawy”, który w przejmujących cierpieniach znoszonych w obozie zagłady w Oświęcimiu, wobec zbliżającej się śmierci mówił do współbraci więźniów: “Musimy do końca wypić ten kielich goryczy”.15

Bardzo charakterystyczne jest zachowanie wspomnianej już s. Marty Wołowskiej, rozstrzelanej za ratowanie dzieci żydowskich. Na podwórku więziennym, znajdując się w grupie osób przeznaczonych na rozstrzelanie, gorąco wszystkich zachęcała: “Jesteśmy wszyscy wobec śmierci. Módlmy się, abyśmy stali się godni przyjąć śmierć męczeńską!”16

Jak pojmowali swoją misję prześladowani za wiarę kapłani, może ilustrować choćby przykład ks. Emila Szramka, kapłana z diecezji katowickiej, jednego z duchowych przywódców duchowieństwa Śląska, uwięzionego wówczas w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Świadek przytoczył jego krótką wypowiedź do kilku przygnębionych współwięźniów, którzy akurat tego dnia w kamieniołomach obchodzili 25 rocznicę święceń: “Z uroczystych ceremonii sprzed 25 lat pozostała nam jedna rzecz: ten kamień na którym siedzicie. Z takiego kamienia był wyciosany ołtarz waszej pierwszej Mszy, a dziś ten kamień służy wam do składania Bogu innej ofiary dla Pana. Ta ofiara przyniesie wam tak samo wielkie owoce”.17

2. Grono 108 Męczenników

Grono beatyfikowanych Męczenników obejmuje 3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych, 26 kapłanów zakonnych, 3 kleryków, 7 braci zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich. Takie proporcje wiążą się przede wszystkich z faktem, że duchowni w pierwszym rzędzie byli przedmiotem “nienawiści do wiary” ze strony nazizmu hitlerowskiego, dla którego głos Kościoła najbardziej stał na przeszkodzie w budowaniu życia opartego na fałszywej, pozbawionej wymiaru nadprzyrodzonego i przesyconej nienawiścią wizji człowieka. W rzeczywistości mamy tutaj obraz całego Kościoła w Polsce, który w dniach wojny i okupacji składał swoje trudne świadectwo wierności Bogu i ojczyźnie.

Jan Paweł II w homilii beatyfikacyjnej mówił o nich jako o ludziach, którzy odnieśli swoje największe zwycięstwo w Chrystusie. “Jest to zwycięstwo szczególne, bo dzielą je duchowni i świeccy, młodzi i starzy, ludzie różnego pochodzenia i stanu. Pośród nich jest arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski, pasterz diecezji płockiej, zamęczony w Działdowie; jest biskup Władysław Goral z Lublina torturowany ze szczególną nienawiścią tylko dlatego, że był biskupem katolickim. Są kapłani diecezjalni i zakonni, którzy ginęli, gdyż nie chcieli odstąpić od swojej posługi i ci, którzy umierali, posługując współwięźniom chorym na tyfus; są umęczeni za obronę Żydów. Są w gronie błogosławionych bracia i siostry zakonne, którzy wytrwali w posłudze miłości i w ofiarowaniu udręk za bliźnich. Są wśród tych błogosławionych męczenników również ludzie świeccy. Jest pięciu młodych mężczyzn ukształtowanych w salezjańskim oratorium; jest gorliwy działacz członek Akcji Katolickiej, jest świecki katecheta zamęczony za swą posługę i bohaterska kobieta, która dobrowolnie oddała życie w zamian za swą brzemienną synową”.18

Od samego początku prac procesowych narzucał się w tym gronie podział na cztery grupy Męczenników, według stanów z których się wywodzą: biskupi, duchowieństwo diecezjalne, zakonne i wierni świeccy. To zadecydowało, że do oficjalnego tytułu, pod jakim prowadzona była sprawa ich beatyfikacji,19 a obecnie także kanonizacji, wprowadzonych zostało czworo przedstawicieli tychże grup. Są nimi abp Antoni Julian Nowowiejski, który otwiera grupę biskupów, następnie ks. Henryk Kaczorowski, reprezentujący duchowieństwo diecezjalne, kapucyn o. Anicet Kopliński – z rodzin zakonnych, oraz z wiernych świeckich Marianna Biernacka, niewiasta wspominana w powyższej wypowiedzi Ojca Świętego.

Gdy będą brane pod uwagę dzieła, jakie prowadzili w ciągu swego życia, duchowość, a potem formy złożenia świadectwa, będą rysowały się pośród nich kolejne grupy: rektorzy Seminariów Duchownych, wychowawcy, przewodnicy na drogach życia konsekrowanego, założyciele zgromadzeń zakonnych, wielcy czciciele Matki Bożej, czy pełniący posługę miłosierdzia, duszpasterze oddający życie za parafian lub ci, którzy składali swoje życie jako ofiarę ekspiacyjną za nawrócenie błądzących.

3. Grupy świadectw męczeńskich

W “Dekrecie o męczeństwie” grono 108 Błogosławionych charakteryzowane jest jak następuje: “Stali się wiernymi naśladowcami Bożego Mistrza, nie wyrzekli się swej godności chrześcijańskiej, nie odstąpili od wiary, nie zbiegli z niebezpieczeństwa, nie przestraszyli się gróźb ani nie ulegli niegodziwym obietnicom przeciwnym sumieniu. Pragnęli podjąć Drogę Krzyża, aby zbawić swoje dusze, dokonać dzieła dla chwały Bożej i powiększenia Królestwa Bożego. Przeciwstawili się prześladowcom, mając niezłomną nadzieję otrzymania z Bożego miłosierdzia wiecznej nagrody”.20

Przyglądając się bliżej tym wielorakim, heroicznym świadectwom miłości Boga, można zestawić spośród nich kilka szczególniejszych grup:

a) ofiara z własnego życia za innych

Chodzi tu o grupę Męczenników, którzy mając realną możliwość uratowania swojego życia, z całą świadomością oddali je za innych. Najbardziej uderzającą formą takiej ofiary było pójście na niechybną śmierć niosąc pomoc charytatywną współwięźniom konającym na tyfus w odizolowanym baraku, z którego nikt nie spodziewał się już powrotu do życia. W tym gronie jawi się postać o. Hilarego Januszewskiego, karmelity, który w obozie w Dachau – gdy więźniowie żyli już nadzieją szybkiego wyzwolenia – poszedł dobrowolnie opiekować się konającymi i nieść im kapłańską posługę. Zmarł pośród nich sam dotknięty epidemią. Podobnie uczynił i przypłacił to życiem br. Józef Zapłata ze Zgromadzenia Braci Najświętszego Serca Jezusa. Szedł tam z intencją, by złożyć życie w ofierze Panu Bogu dla uproszenia powrotu do ojczyzny dla kard. Augusta Hlonda. W obozie zagłady w Stutthoffie natomiast s. Julia Rodzińska, dominikanka, już za życia otoczona opinią świętości, zakończyła życie zarażona tyfusem w czasie posługiwania konającym więźniarkom żydowskim, do których sama przeniosła się dobrowolnie. Mówili o niej świadkowie: “To był anioł dobroci. W warunkach upodlenia człowieka potrafiła skierować nas na inny wymiar życia”. “Dla nas ona była świętą, ona oddała za innych życie”.21

Wymowę ich ofiary bardzo trafnie oddaje świadectwo kard. Adama Kozłowieckiego, byłego więźnia z Dachau, który pod wrażeniem śmierci o. Hilarego Januszewskiego zapisał: “To co przeszliśmy w ciągu tych pięciu lat w obozie, mogło zabić wyższe ideały. Bezwzględna walka o byt mogła u wielu wyrobić wstrętny egoizm i obojętność na drugich. Lecz ci bohaterowie są jawnym dowodem, że idea miłości bliźniego, rzucona przed dwoma tysiącami lat przez Chrystusa, to nie mrzonka, ale idea realna, która zwycięża nawet tam, gdzie największa panuje nienawiść”.22

Na inny sposób składali ofiarę życia za innych wspominana już Marianna Biernacka, br. Grzegorz Frąckowiak, werbista, który przyjął na siebie “winę” grupy świeckich osób, aresztowanych za kolportaż ulotek o treści patriotycznej, by ich uratować od śmierci, czy s. Maria Teresa Kowalska, mniszka klaryska-kapucynka. Dla uproszenia u Boga wolności dla swoich współsióstr, aresztowanych razem z nią w obozie w Działdowie, sama złożyła Bogu w ofierze swoje życie. Faktycznie, wkrótce po jej śmierci wszystkie siostry zostały uwolnione.

Przykłady Męczenników ukazują również przypadki ofiary ekspiacyjnej, podjętej dla ratowania życia duchowego – wiary. Pośród nich figuruje s. Celestyna Faron, służebniczka ze Starej Wsi. Jeszcze przed wybuchem wojny złożyła życie za nawrócenie błądzącego kapłana, z gotowością przyjęcia każdego rodzaju cierpień i śmierci. Ofiara jej życia dopełniła się w obozie zagłady w Oświęcimiu, a nawrócenie błądzącego miało miejsce niezwłocznie po zakończeniu wojny. Ks. Henryk Hlebowicz, profesor Uniwersytetu w Wilnie, charyzmatyczny duszpasterz środowisk akademickich, złożył życie w ofierze dla wyproszenia uratowania wiary młodzieży akademickiej. Ofiara została dopełniona pół roku później w Borysowie, gdzie wykonano na nim wyrok śmierci za posługę ewangelizacyjną.

b) heroiczna wierność powołaniu

Mając możliwość uratowania swojego życia, w duchu heroicznej miłości wielu wystawiło się na niebezpieczeństwo śmierci, by pozostać wiernymi do końca swojemu powołaniu. Są w tej grupie liczni duchowni zakonni i diecezjalni: o. Michał Czartoryski, dominikanin – zginął gdyż nie chciał pozostawić osamotnionych umierających i ciężko rannych powstańców Warszawy; ks. Władysław Miegoń, kapelan wojskowy, sam będąc już wolny, wrócił do aresztowanych marynarzy, by nie zostawić ich bez opieki duchowej; ks. Jerzy Kaszyra i ks. Antoni Leszczewicz, dwaj marianie, duszpasterze z Rosicy, którzy pozostali dobrowolnie z parafianami przeznaczonymi na śmierć i razem z nimi zginęli; o. Achilles Puchała i o. Herman Stępień, franciszkanie konwentualni z Iwieńca, pozwolili się zaaresztować razem z dużą grupą przeznaczonych na śmierć, tylko po to, by nieść im posługę kapłańską; ks. Zygmunt Pisarski, kapłan lubelski, rozstrzelany, gdyż nie chciał wydać na śmierć komunistów, mimo że jeszcze przed dwoma dniami był przez nich dotkliwie prześladowany i obrabowany.

c) dopełnienie charyzmatu zakonnego w ofierze życia

Czterdzieści dwie osoby spośród Męczenników należą do dwudziestu rodzin zakonnych męskich i żeńskich. Poza przypadkami s. Alicji Kotowskiej, zmartwychwstanki z Wejherowa, franciszkanami z Niepokalanowa i kapucynami z Warszawy i Lublina, w rzeczywistości wszyscy mieli możliwość uchronienia się od prześladowania i śmierci, gdyby podporządkowali się okupacyjnym zarządzeniom dotyczącym życia religijnego. Obrali jednak drogę wierności Bożemu Prawu. Przeważająca większość z nich może być stawiana jako wzory realizowania charyzmatu zakonnego w stopniu heroicznym. Teraz ten charyzmat znalazł dopełnienie w ofierze życia za Kościół. Nie sposób jest wskazać tu wszystkich przypadków takiej drogi. Cztery sylwetki traktowane są tu nie tyle według gradacji ich wielkości duchowej, ale jako typowi przedstawiciele Męczenników z rodzin zakonnych. Ks. Józef Kowalski, salezjanin z Krakowa, którego droga życia była naznaczona heroicznym dążeniem do świętości według wzoru św. Jana Bosko – także w środowisku rozlania nienawiści szatańskiej w oświęcimskim obozie zagłady – gdy szedł na śmierć prosił przyjaciół, by wspierali go w modlitwie za swoich katów.

W omawianej grupie Męczenników znajdują się liczni zakonnicy z rodzin franciszkańskich: Bracia Mniejsi, Bracia Mniejsi konwentualni, kapucyni. Ideały radykalnego ubóstwa i przyjęcia cierpienia czy podążanie w duchu św. Franciszka na spotkanie z “siostrą śmiercią”, były teraz z wielką miłością realizowane w obozach zagłady. O. Henryk Krzysztofik, kapucyn z Lublina, do swoich wychowanków przekazał na grypsie z obozu w Dachau: “Drodzy bracia! Jestem w rewirze na 7 bloku. Strasznie schudłem, bo woda opada. Ważę 35 kg. Każda kość boli. Leżę na łóżku jak na krzyżu z Chrystusem. I dobrze mi jest razem z Nim być i cierpieć. Modlę się za Was i cierpienia swoje Bogu za Was ofiarowuję. Wiem, że umrę i na ziemi już się nie zobaczymy. Ale w nagrodę spotkamy się w niebie”.23

Choć rys głębokiej pobożności maryjnej jest charakterystyczny dla wszystkich Męczenników, to u osób zakonnych był on jeszcze bardziej wyrazisty. W zjednoczeniu z Matką Zbawiciela, składali przez ofiarę miłości hołd Panu życia i czasu. S. Klemensa Staszewska, urszulanka z Rokicin Podhalańskich, kończyła swoje święte życie w dotkliwych cierpieniach w Oświęcimiu, odmawiając z przerwami ustającym głosem wersety “Magnificat”. O. Antonin Bajewski, jeden z najbliższych współpracowników św. Maksymiliana, kończył życie w obozie w Oświęcimiu ze słowami “Jezus i Maryja” na ustach. Przedtem prosił przyjaciela, by przekazał braciom w Niepokalanowie, że “zginął tu wierny Chrystusowi i Maryi”.24

d) misja pasterzy ludu

Duszpasterze stanowią najliczniejszą grupę Męczenników. Wywodząca się zwłaszcza z duchowieństwa diecezji inkorporowanych w czasie okupacji do tzw. Warthegau, tj. Poznania, Gniezna i Włocławka, gdzie wystarczającym tytułem do aresztowania i przeznaczenia na zagładę była sama nazwa “ksiądz katolicki”. Przewodzą im niejako trzej biskupi z Płocka i Lublina – wzory ofiarnej miłości Kościoła, spalający się wprost w codziennej posłudze dla chwały Bożej. W czasie próby wierności, wytrwali do końca. Próby te oznaczały dla wielu duszpasterzy bardzo trudne zmagania się ze sobą. Kończyły się jednak zwycięstwem. Wymownym przykładem może być ks. Aleksy Sobaszek, proboszcz z Siedlemina. Choć był duszpasterzem niezwykle ofiarnym i oddanym swoim wiernym, po wybuchu wojny, w pierwszym momencie ogarnęła go panika i opuścił parafię. Wrócił jednak po dwóch tygodniach i w kościele, w czasie Mszy św., prosił ze łzami w oczach parafian o wybaczenie mu tego czynu. Po aresztowaniu przewieziono go do Dachau, gdzie zmarł w następstwie udręk obozowych. Przed śmiercią prosił przyjaciela kapłana, który mu udzielił rozgrzeszenia, by po wyzwoleniu udał się do Siedleminia i powiedział w kościele jego parafianom, z którymi się czuł złączony więzami miłości, że “wszystkie udręki i tortury, jakie przyszło mu znosić w obozie, ofiarował Bogu za nich; że błogosławi wszystkim i prosi ich o modlitwę za swoją duszę”.25

Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński, w swoim świadectwie o duszpasterzach Męczennikach zapisał: “Kapłani Ukrzyżowanego są nieustannie włączeni w mękę świata, któremu patronuje Wielki Kielich zbawiającego Chrystusa. To Chrystus pierwszy wziął ten Kielich z ręki Ojca. Kielich to gorzki, lecz zbawczy. Pił go naprzód Boski Lekarz świata, dotknął go swoimi ustami. I dlatego ludzie chorzy nie lękają się wziąć do ust takiego kielicha.

Ciągle powtarzamy: calicem salutaris accipiam, et nomen Domini invocabo. – Tak mówili kapłani zanim znaleźli się w Ogrójcu obozów koncentracyjnych. Ale nie odmówili Ojcu tego Kielicha, w nadziei, że oczekuje na to całe stworzenie, które jęczy i wzdycha w bólach rodzenia, aż dotąd. [...] W takim duchu pili Kielich goryczy całej rodziny ludzkiej – Kapłani polscy w obozach koncentracyjnych za całe stworzenie, które aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8, 22). [...] Bogata księga Imion Męczenników kapłańskich świadczy o tym, że dopełnili wyznaczoną im miarę Kielicha Chrystusowego – z godnością!”26

e) odrzucona wolność za cenę wierności powołaniu

Głębokie ogarnięcie sercem i umysłem daru powołania do kapłaństwa przyniosło owoce w postaci heroicznej wierności swojej misji. Wprost niezwykłym jest zachowanie się al. Bronisława Kostkowskiego z Seminarium Duchownego we Włocławku, który był dopiero w połowie drogi studiów seminaryjnych. Na propozycję podpisania deklaracji o wycofaniu się z niej za wypuszczenie z więzienia, swej matce kategorycznie odpowiada: “Raczej śmierć wybiorę niż sprzeniewierzę się powołaniu, jakim mnie Bóg zaszczycił”.27 O. Anicetowi Koplińskiemu proponowano wolność z racji jego niemieckiego pochodzenia, co odrzucił deklarując: “Jestem kapłanem i idę tam, gdzie są ludzie, którzy mnie potrzebują, Polacy czy Żydzi, cierpiący i biedni”.28 Podobne propozycje, już po uwięzieniu w obozie, otrzymali ks. Józef Kut z Poznania i ks. Dominik Jędrzejewski z Gosławic. Obydwaj odmówili, choć wiedzieli, że skazują się tym samym na śmierć.

f) braterstwo kapłańskie

Innym jeszcze wymownym owocem przeżycia swej misji kapłańskiej przez Męczenników było braterstwo kapłańskie, które pozwalało dostrzegać łaskę obdarowania kapłaństwem we współbracie, wizerunek Chrystusa otrzymany ze święceniami, i cenić ją jako wartość nawet ważniejszą niż własne życie. Taki duch nadawał nową treść i barwę miłości bliźniego między kapłanami, o czym mówi wzór m.in. ks. Józefa Kurzawy, wikariusza z Osięcin. Na usilną prośbę proboszcza, ks. Wincentego Matuszewskiego, by ratował życie i się schronił, miał tylko jedną odpowiedź: “ja ciebie, ojcze, nie opuszczę. Jeżeli zginiemy, to razem”.29 Ujmuje przykład ks. Adama Bargielskiego z Myszyńca, który wobec groźby aresztowania nie tylko nie opuścił jak inni wikariusze parafii, ale sam spontanicznie zastąpił we więzieniu swego 80-letniego proboszcza. Nie sposób pominąć tu ks. Stanisława Pyrtka, kapłana wileńskiego, wikariusza skazanego na śmierć za próbę ratowania swojego uwięzionego proboszcza, czy alumna Seminarium, Tadeusza Dulnego. Choć przymierał z głodu w obozie w Dachau, oddawał mimo to część swego jedzenia innym duchownym, a zwłaszcza ks. prof. Franciszkowi Rosłańcowi, którego życie uważał za cenniejsze dla Kościoła niż własne.

g) apostołowie świeccy

Za wierność misji chrześcijańskiej ginęli również wierni świeccy. W dzieje tego rodzaju świadectw wpisały się zwłaszcza trzy sylwetki. Stanisław Starowieyski, ojciec rodziny, utalentowany administrator dóbr ziemskich, był bardzo żarliwym apostołem laikatu, prezesem Akcji Katolickiej w diecezji lubelskiej. Za tę działalność został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau. Wymowne jest, że tam doprowadził do nawrócenia m.in. wojującego ateistę, Adama Sarbinowskiego. Zakończył życie w obozie w noc Zmartwychwstania Pańskiego 1941 r. z całą świadomością, że zmierza przez śmierć na spotkanie z Chrystusem. Mówili o nim współwięźniowie: “Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź św., i był nie tylko ośrodkiem pomocy duchowej, ale też organizował pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z bardziej potrzebującymi, nie bacząc, że go ktoś wykorzystuje”.30

W osobie Natalii Tułasiewicz, nauczycielki z Poznania, jawi się niezwykła animatorka apostolatu świeckich. Programem jej życia były słowa zapisane w dzienniku duchowym: “Moją misją jest pokazać światu, że droga do świętości przemierza także poprzez hałaśliwe rynki i ulice, a nie tylko w klasztorach czy w cichych rodzinach... Pragnę świętości dla tysięcy dusz. I nie nastąpi to, naprawdę nie nastąpi, że do nieba pójdę sama. Tam chcę prowadzić po mojej śmierci szeregi tych, którzy umrą po mnie”.31 Została aresztowana za organizowanie duchowej opieki dla młodych kobiet deportowanych na prace do Niemiec. Po wyrafinowanych torturach skazano ją na zagładę w obozie w Ravensbrück. W Wielkim Tygodniu, na obozowej pryczy, resztkami sił głosiła jeszcze więźniarkom konferencje o Męce Pańskiej i Zmartwychwstaniu. Została uśmiercona w komorze gazowej w Wielką Sobotę 1945 r., na krótko przed wyzwoleniem obozu.

Do Męczenników – apostołów świeckich należy także Franciszek Stryjas z Chełmc k. Kalisza, wzorowy ojciec rodziny, odznaczający się bardzo żywą pobożnością maryjną. W czasie okupacji gdy przedłużał się brak księży, rozpoczął od 1942 r. potajemne nauczanie dzieci religii w swojej i czterech okolicznych wioskach, świadomy że ryzykuje nawet życiem. W ten sposób z niezwykłą ofiarnością i umiejętnością w przeciągu trzech lat przygotował do I Komunii ok. 300 dzieci. Impulsem do misji było wezwanie, które usłyszał od Matki Bożej: “Ucz dzieci modlitwy, gdyż nie ma kapłanów, a wojna jeszcze długo się nie skończy”. Swą misję opłacił życiem.32

h) “Piątka poznańska”

Tworzyło ją pięciu młodych wychowanków oratorium salezjańskiego z Poznania: Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski. Można w nich dostrzegać reprezentantów najbardziej ideowej młodzieży, która wyszła ze szkół katolickich z wizją i gorącym pragnieniem ofiarnej służby ojczyźnie we wszelkich możliwych sektorach życia w imię miłości Boga. Z drugiej strony, są oni jednocześnie bardzo przekonującym potwierdzeniem salezjańskiego modelu formacji młodzieży. Odczytanie sensu życia w klimacie bardzo pogłębionego życia religijnego, pobożności maryjnej, wyzwalało w nich nowy entuzjazm i energie do formowania chrześcijańskiego oblicza otaczającej ich rzeczywistości. Ostatnie listy z więzienia, pisane przed egzekucją, odsłaniają zaskakującą wprost głębię ich religijnych motywacji. Jeden z nich, Czesław Jóźwiak, napisał wtedy: “Właśnie dzisiaj, tj. 24-go, w dzień Maryi Wspomożycielki przychodzi mi rozstać się z tym światem. Wiem, że Maryja, którą całe życie czciłem, wyjedna mi przebaczenie u Jezusa. Przed chwilą wyspowiadałem się i zaraz przyjmę Komunię św. do swego serca. O godz. 8.30, tj. pół do dziewiątej zejdę z tego świata. Proszę was, tylko nie płaczcie, nie rozpaczajcie, nie przejmujcie się. Bóg tak chciał. Szczególnie zwracam się do ciebie, Matusiu kochana, ofiaruj swój ból Matce Bożej Bolesnej, a Ona ukoi twe zbolałe serce. Proszę was bardzo, jeżeli w czym was obraziłem, odpuśćcie mej duszy. Ja będę się modlił za was do Boga o błogosławieństwo i o to, abyśmy kiedyś razem mogli zobaczyć się w niebie. Do zobaczenia się w niebie! – Wasz syn i brat Czesław”.33

i) postawy chrześcijańskie wobec Żydów

Pośród świadectw uderzają liczne przypadki heroicznych gestów miłości okazywanych wobec Żydów, nad którymi ciążył hitlerowski wyrok zagłady. Nie sposób pomijać i takich faktów, tym bardziej, że w czasie okupacji jedynie na ziemiach polskich ciążyła kara śmierci, bez sądowego dochodzenia, za jakąkolwiek formę pomocy okazywanej Żydom. Miłość Boga i bliźniego dyktowały inną drogę: za ratowanie dzieci żydowskich zostały rozstrzelane s. Ewa Noiszewska i s. Marta Wołowska, niepokalanki ze Słonimia; ks. Józef Pawłowski, rektor seminarium z Kielc, ratuje Żydów ryzykując swoim życiem; wyrok za to wykonano na nim w obozie w Dachau; s. Klemensa Staszewska została aresztowana za pomoc żydowskim dziewczynom i skazana na zagładę w obozie w Oświęcimiu. Do tej grupy należy także s. Julia Rodzińska, która oddała życie, by nieść posługę miłości kobietom żydowskim umierającym na tyfus w obozie zagłady w Stutthoffie, oraz ks. Michał Piaszczyński, ojciec duchowny i profesor Seminarium Duchownego w Łomży. W swoim środowisku był promotorem dialogu religijnego z judaizmem. Znamienne jest, że w początkach lat trzydziestych używał już w odniesieniu do Żydów tytułu: “starsi bracia w wierze”.

Wszystkie te wyjątkowe świadectwa wpisały się do “pamięci Kościoła”, pamięci odmiennej niż zwykły zapis historii, bo żyjącej i owocującej w tajemnicy świętych obcowania. Dlatego że wyrosły z wielkiej miłości Boga, są żywe i potrafią zapalać ducha, niezależnie od barier czasowych.

Proces beatyfikacyjny nie “uczynił” ich błogosławionymi, ale jedynie odsłonił Kościołowi ich świadectwo heroicznej miłości, uwieńczonej ofiarą życia za wiarę. Ukazał, z jaką mocą owocowała w nich łaska Zbawiciela. Kościół teraz ogłosił ich “błogosławionymi” – “świętymi”, dlatego, że stali się bardzo bliskimi Chrystusa, a przez to tak bliskimi Ludowi Bożemu, który teraz umacniają swoim wzorem i wstawiennictwem w ziemskim pielgrzymowaniu do Ojczyzny niebieskiej.

Nowi Błogosławieni Męczennicy, do niedawna niemal nieznani, teraz zaczynają mówić na inny sposób – mówią głosem swoich sumień, odwagą prawdy i miłością sprawiedliwości. Nie są postaciami należącymi tylko do minionych lat, lecz wciąż żywymi, gdyż przyczynili się w zdecydowany sposób – mimo że często w ukryciu i ciszy – do budowania historii cywilizacji miłości. Owoce takiego budowania ze swej natury nie ustają ze śmiercią jego protagonistów. Są przeto chrześcijanami, mężczyznami i niewiastami należącymi do teraźniejszości i do przyszłości. Nie tylko chrześcijanie, ale cała ludzkość jeżeli będzie chciała nadać światu prawdziwie godne oblicze, będzie musiała wziąć pod uwagę wartości, za które oni oddali życie.

Włocławek ks. Tomasz Kaczmarek

Przypisy

1 Jan Paweł II, Homilia beatyfikacyjna, Warszawa 13 VI 1999 r.

2 Positio super martyrio Antonii Juliani Nowowiejski episcopi, Henrici Kaczorowski et Aniceti Kopliński sacerdotum, Mariae Annae Biernacka laicae et CIII Sociorum: vol. I – Introductio generalis, Roma 1997, 260; vol. II – Disquisitiones de vita, virtutibus, martyrio et fama martyrii, Roma 1997, 917; vol. III-1 – Summaria de CVII Servis Dei (1-60), Roma 1996, s. 1035; vol. III-2 – Summaria de CVII Servis Dei (61-107), Roma 1996, s. 1036-2238.

3 Zob. Relatio et Vota Congressus peculiaris super martyrio Antonii Juliani Nowowiejski, Henrici Kaczorowski ..., die 20 novembris an. 1998 habiti, Roma 1998.

4 Przeprowadzona pod przewodnictwem kard. E.K. Szoki, jako ponensa sprawy, w dn. 16 II 1999 r.

5 Summa theol., II-II, 124.

6 De beatorum canon., 1.3, c.12.

7 Veritatis splendor, n. 90-94.

8 Promulgowany uroczyście 26 marca 1999 r. w obecności Jana Pawła II.

9 Por. L’Archivio di Mons. Achille Ratti, Visitatore e Nunzio Apostolico a Varsavia (1918-1921), Collectanea Archivi Vaticani, 23, Citta del Vaticano 1990, 177n.

10 Positio super martyrio..., t. II, n.

11 Tamże.

12 Tamże.

13 Por. Positio super martyrio..., t. II, n. XXXIII, 275-277.

14 Por. Positio super martyrio..., t. II, n. LIV, 464.

15 Por. Positio super martyrio..., t. II, n. LXIX, 581-585.

16 Por. Positio super martyrio..., t. II, n. LXXXI, 687.

17 Por. Positio super martyrio..., t. II, n. XX, 173.

18 Homilia, Warszawa 13 VI 1999 r.

19 Vladislavien. et Aliarum, Beatificationis seu Decalarationis Martyrii Servorum et Servarum Dei Antonii Juliani Nowowiejski, Archiepiscopi, Henrici Kaczorowski et Aniceti Kopliński, Sacerdotum, Mariae Annae Biernacka, Laicae, atque Centum quattuor Sociorum in odium Fidei, uti fertur, annis 1939-1945 interfectorum.

20 Ku beatyfikacji ... Biuletyn ..., n.6, 4.

21 Positio super martyrio..., t. II, n.

22 Positio super martyrio..., t. II, n.

23 Positio super martyrio..., t. II, n.

24 Positio super martyrio..., t. II, n.

25 Positio super martyrio..., t. II, n.

26 Wypowiedź wyjęta ze słowa wprowadzenia do dzieła: Wiktor Jacewicz – Jan Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945, tomy I-V, Warszawa 1977-1981.

27 Positio super martyrio..., t. II, n.

28 Positio super martyrio..., t. II, n.

29 Positio super martyrio..., t. II, n.

30 Świadectwo ks. Dominika Maja, Positio super martyrio..., t. II, n.

31 Positio super martyrio..., t. II, n.

32 Positio super martyrio..., t. II, n.

33 Positio super martyrio..., t. II, n.
 



Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja | Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999