Zeszyt 1 (548)
Lipiec - Sierpień 2000 r. | Tom 135
Logo AK

Ks. Tomasz Kaczmarek

Nazizm hitlerowski jako “prześladowca wiary”

Prześladowca wiary


Narodowy socjalizm Trzeciej Rzeszy Niemieckiej, oceniany z perspektywy hekatomby wojennej, przywodzi na myśl wprost niewymierzalne zło, podeptanie fundamentalnych praw człowieka, barbarzyńską wojnę, programowe eksterminacje narodów, co w rzeczywistości wyrosło na gruncie podeptania prawa naturalnego i Bożego. Ocena tegoż systemu politycznego okaże się bardziej złożona, jeżeli będą brane pod uwagę niemieckie dziedzictwo historyczne bliższe i dalsze, czy rozliczne nakładające się wzajemnie płaszczyzny, jak socjologiczna, ekonomiczna, polityczna, ideologiczna.1 Dotyczy to również kwestii relacji nazizmu do chrześcijaństwa. Niemniej jednak z całą wyrazistością można mówić o nazizmie hitlerowskim jako o “prześladowcy wiary”, dążącym z premedytacją do całkowitegowyeliminowania chrześcijaństwa. Ten właśnie aspekt zarysował się na pierwszym miejscu przy rozpatrywaniu tzw. “męczeństwa formalnego”2 w trakcie postępowania beatyfikacyjnego w sprawie 108 Męczenników Kościoła w Polsce, których Jan Paweł II wyniósł 13 czerwca 1999 r. w Warszawie do chwały ołtarzy.3 Studium procesowe wykazało jednoznacznie, że ponieśli oni śmierć ze strony nazizmu nie tylko za swą polskość, ale przede wszystkim za heroiczne trwanie przy chrześcijaństwie. Była to śmierć in odium fidei w sensie ścisłym, co kwalifikowało ją jako męczeństwo w znaczeniu teologicznym.

Przy rozpatrywaniu męczeństwa na płaszczyźnie prawnokanonicznej, obok samej osoby męczennika na równi wnikliwie rozpatruje się także przyczynę sprawczą – prześladowcę, określanego jako tyrannus, persecutor fidei. Działa on jako przyczyna zadająca śmierć ze względu na “nienawiść do wiary”. Przy czym, mamy tu na uwadze wiarę rozumianą tak w znaczeniu prawd wyznawanych, doktrynę, jak i etos chrześcijański, który jest ich odzwierciedleniem – droga cnót. Męczennicy giną niekoniecznie z rąk pogańskich czy wyrafinowanych wrogów Ewangelii. Biskup krakowski Stanisław, Tomasz z Canterbury czy Jan Nepomucen ponieśli śmierć z rąk władców chrześcijańskich. Stwierdzając za Benedyktem XIV, do prawdziwego i właściwego męczeństwa nie jest wymagane, aby prześladowca był niewiernym albo formalnie heretykiem. Wystarczy, jeżeli dąży do czegoś niesłusznego, niesprawiedliwego albo, że wykonuje coś, co jest przeciwne Prawu Bożemu albo przeciwko władzy czy wolności Kościoła”.4

Pomijając szczegółowy obraz rozumienia prześladowcy w rozwoju historycznym, można powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach jurysprudencji Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, oprócz tradycyjnie rozumianego prześladowcy jako osoby fizycznej, rozpoznaje się również prześladowcę zbiorowego w postaci wrogiego religii systemu totalitarnego. Te sprawy wywołane zostały po prostu przez realia historyczne, kiedy brutalne godzenie w chrześcijaństwo zaczęło wypowiadać się również przez systemy polityczne. Historycznie pierwszym z takich systemów, który był rozpatrywany jako “prześladowca wiary”, była Rewolucja francuska. Później będą to systemy komunistyczny i nazistowski. Podobnie ma się sprawa z rządami dyktatorskimi łamiącymi prawo naturalne i Boże czy ugrupowaniami terrorystycznymi.5 Mówi się przeto o całym systemie społeczno-politycznym kraju, który za pomocą ustawodawstwa wrogiego Kościołowi, przez sądy oraz cały aparat administracyjny nabiera charakteru “prześladowcy wiary”. Kanoniści wskazują, że faktyczne bardzo często odium fidei w tych systemach ubierane było w szatę innych motywacji, jak np. racji politycznych, racji stanu. Nie zmienia to jednak sedna sprawy, najgłębszego motywu, który dyktował, by prześladować wiarę. W czasie wielu dziesiątek lat krwawego prześladowania chrześcijan w Persji za dynastii Shapurów pod koniec IV i w V w., pretekstem była obawa przygotowania poprzez chrześcijan drogi wpływów rzymskich, w japońskim – obawa przez zagrożeniem politycznym francuskim, w Anglii – konspiracja przeciw królowej Elżbiecie, w prześladowaniu komunistycznym w Hiszpanii – przynależność do tzw. partii “więzi”, w nazizmie – opozycja przeciw rządom tej partii. Nie jest to zresztą sprawa nowa, skoro sam Mistrz i wzór męczenników – Chrystus, został wydany namiestnikowi rzymskiemu na orzeczenie wyroku śmierci po pretekstem “burzenia ładu”.6 System prześladowczy siłą rzeczy wypowiada się w swoich instytucjach i w konkretnych osobach na jego usługach. Rozpatrując więc kwestię prześladowcy i w tym przypadku w rzeczywistości wraca się do osoby fizycznej, bezpośrednio odpowiedzialnej za śmierć męczennika.7

Nazizm a chrześcijaństwo w założeniach ideologicznych

Narodowy socjalizm Trzeciej Rzeszy łączy się przede wszystkim z osobą Adolfa Hitlera (1889-1945). To on przekształcił swą skrajną partię nacjonalistyczną w szeroki ruch narodowy, zdobywający popularność przez danie przeciwwagi w swym programie partyjnym dla powszechnie udzielającej się frustracji politycznej Niemców po klęsce wojennej i upokarzającym ich Traktacie wersalskim, a potem dotkliwego kryzysu gospodarczego w 1930 r., wobec których rządy Republiki Weimarskiej okazały się bardzo nieporadne. Od 1933 r. partia ta de facto była partią rządzącą. Hitler jawił się stopniowo jako utalentowany przywódca partii, który zdobywał poparcie również ze strony szerokich rzesz. Umacniając stopniowo swoją pozycję, gdy dojrzewała w niej wizja podporządkowania innych narodowości Niemcom i jednocześnie budowane były wszechpotężne formacje SS jako aparat brutalnego nadzoru, partia Hitlera przekształcała się stopniowo w ideologię, a wreszcie jakby w surogat religii, pretendując do wyłącznego formowania samej duszy poszczególnej jednostki narodu niemieckiego. Nie chodziło tu jedynie o podporządkowanie osoby pewnej wizji socjo-politycznej, ale miało to charakter totalitarny: celem było podporządkowanie sobie sumień, wyłączając jakąkolwiek inną wizję życia.8

Narodowy socjalizm nie rezygnował z opanowania i podporządkowania sobie żadnej z dziedzin życia społecznego i indywidualnego. Sposoby realizacji były różne w zależności od sytuacji. Na ogół uciekano się do faktów dokonanych, pozorując przy tym naruszenie prawa przez instytucje lub grupy atakowane, bądź ich rzekomą zgodę na żądania władz hitlerowskich, zmierzające zawsze do podporządkowania nazizmowi wszelkich niezależnych od niego inicjatyw. Taki wariant stosowano także do życia religijnego i kościelnego. Ujarzmienie tego terenu jednak w Niemczech okazało się możliwe tylko w ograniczonym wymiarze. Nic dziwnego, że “ostateczne rozwiązanie” całej problematyki religijno-wyznaniowej nie jawiło się w oficjalnym formułowaniu zamierzeń hitlerowskich nigdy w sposób jasny. Nie zdołano jeszcze w latach trzydziestych w Rzeszy Niemieckiej wypracować skutecznych środków zwalczania religii, a poza tym akcja przeprowadzana jawnie byłaby zbyt ryzykowna wobec planów i poczynań wojennych. Stąd totalne rozwiązanie kwestii wyznaniowych odsuwano na czas po ostatecznym zwycięstwie.9

W gruncie rzeczy nazizm hitlerowski opierał się na teorii rasowej, która wprost deifikowała rasę nordycką (arisch), chcąc widzieć w niej “nadczłowieka” w zestawieniu z innymi. Była to ideologia przeniknięta ateistyczną filozofią, na bazie materializmu biologicznego, gdzie “rasa” i jej dobro przybierały charakter wartości najwyższej, określającej prawo i moralność i odrzucając tym samym Boga, walory duchowe, więc istotę chrześcijaństwa. We krwi aryjskiej ideologia ta chciała widzieć boską naturę człowieka w ogólności. Do tego dochodził jeszcze kult potęgi tej rasy. Sam Hitler widział w sobie opatrznościowe ucieleśnienie tych boskich elementów. Jest charakterystyczne, że wobec swojego działania używał terminu z języka teologii: “Vorsehung” – Opatrzność.10

Przy takich zamierzeniach i założeniach ideologicznych, wykorzystując na masowy sposób wszelkie środki propagandy, był budowany niezwykle skutecznie sprawny system administracji państwowej i stosowne regulacje prawne. Na różny sposób udało się pozyskać dla oficjalnego programu Narodowo-socjalistycznej Niemieckiej Partii Pracy (NSDAP) szerokie masy społeczeństwa. Zręczna propaganda ze swoimi mechanizmami kłamstwa wraz z rygorystycznym systemem formacji narzuconej dla szkolnictwa, a jednocześnie niepodważalne osiągnięcia gospodarcze, które przywracały sfrustrowanej ludności poczucie dumy, to wszystko składało się na utwierdzanie systemu, nawet jeżeli coraz bardziej było eliminowane w życiu oddziaływanie chrześcijaństwa.

Przy realizowaniu założeń ideologicznych wobec chrześcijaństwa nazizm obierał drogę kompromisów, by nie prowokować opozycji. Hitler zresztą uchodził za niezwykle utalentowanego mistrza kłamstwa. Było to balansowanie między deklarowaną neutralnością państwa a jakimś nieokreślonym bliżej “chrześcijaństwem pozytywnym, przydatnym do budowania dobra narodu. Hitler chciał wygrywać w każdym możliwym punkcie. Termin ten zyskał dużą popularność tak między katolikami jak i w kręgach protestanckich, jako przeciwwaga do tzw. “chrześcijaństwa negatywnego” lansowanego przez radykalną “formgeschichtliche Methode” i tzw. “demitologizację Biblii”, podjętą przez Rudolfa Bultmanna, gdzie neguje się treści Objawienia.

Ten sam duch odbijał się i w różnych sytuacyjnych posunięciach. O ile jakiś gest wydawał się być przydatny dla tworzenia korzystnego przed narodem oblicza “wodza”, podejmował go bez wahania, nawet jeżeli nie odpowiadał jego przekonaniom. Dla przykładu, racje taktyczne skłoniły Hitlera, żeby razem z ministrem propagandy, Józefem Goebbelsem, wziąć udział 18 maja 1935 w katedrze katolickiej w Berlinie we Mszy żałobnej sprawowanej po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego.11

Uderzającym rysem w hitleryzmie był nihilizm moralny, dziedzictwo idealizmu niemieckiego i Heidegera, który na miejsce etycznego prawa naturalnego postawił osławiony “Existential”.12

W ramach polityki wyznaniowej, nazizm podejmował próbę ujednolicenia wszystkich wyznań chrześcijańskich, by utworzyć jednolitą strukturę na usługach polityki. Gdy to okazało się niemożliwe, obrany został kierunek odseparowania Kościoła od wpływu na życie publiczne. Były też podjęte starania rozbicia od wewnątrz, m.in. przez założony “Związek Katolików Niemieckich – Krzyż i Orzeł”. W tym klimacie, pod presją rządu, bardzo spiesznie został przygotowany Konkordat między rządem Trzeciej Rzeszy a Stolicą Apostolską, podpisany 20 VII 1933 r. Choć dokument ten kładł podstawy prawne dla działalności Kościoła, faktycznie przez ustawy okołokonkordatowe uzależniał tę działalność od decyzji władz politycznych. Kard. Bertram, metropolita Wrocławia, dwa miesiące po podpisaniu Konkordatu w dokumencie przekazanym Stolicy Apostolskiej wskazywał już 11 przypadków, gdzie zachodziła fundamentalna sprzeczność między zasadami realizowanymi przez rząd a aktywnością Kościoła.13

Hitler dochodząc do władzy, odsłaniał oblicze swojej polityki wobec chrześcijaństwa i zamierzenia wobec Kościoła z zasady jedynie przed funkcjonariuszami swojej partii. W takim gronie, m.in. w marcu 1938 r., deklarował: “Wszystko jedno, jakiego to dotyczy wyznania. Nie ma ono żadnej przyszłości; w każdym bądź razie dla Niemców. Faszyzm może w imię Boże zawierać pokój z Kościołem. Uczynię to, dlaczego by nie? Ale to mnie nie powstrzyma, żeby gruntownie do końca, ze swoimi korzeniami i etapami wytępić chrześcijaństwo w Niemczech”.14

Ten sam antychrześcijański, a zwłaszcza antykatolicki duch był obecny w wypowiedziach programowych J. Goebbelsa, który wielokrotnie podkreślał, że do wprowadzenia w życie jedynego słusznego światopoglądu, reprezentowanego przez narodowy socjalizm, uzasadnione są represje wobec Kościoła katolickiego, który do niego nie chce się dostosować. W logikę Rzeszy jest wpisane zdecydowane przeciwstawienie się Kościołowi, o ile będzie chciał pozostać przy swoim systemie wartości. Władza Rzeszy jest zobowiązana, aby zawsze zapobiegać, gdyby Kościół katolicki chciał poszukiwać swoich niezależnych form artykułowania czy przestrzeni działania, gdyż jest on instytucją z natury szkodliwą dla narodu.15

W sformułowaniach centralnego urzędu Rzeszy ds. Kościoła odnośnie do programu działania używa się terminu: “geschlossene Bekämpfung der Kirche, des gefährlichsten aller gefährlichen Gegner” – wpisane w program [Rzeszy] zwalczanie Kościoła, najbardziej niebezpiecznego ze wszystkich przeciwników.16 Główny zwierzchnik SS i szef policji, Himmler, przenosił te założenia na konkretną taktykę. Ujmował wprost, że “w naszych czasach już więcej nie będzie można stać się męczennikiem. My już o to się zatroszczymy. Sprawimy, że ludzie tego rodzaju pójdą w zapomnienie”.17 Aparat Rzeszy nie może wykreować ich na męczenników, ale ma ich pokazać jako przestępców (nicht Märtyrer, sondern Verbrecher zu schaffen). Obraz wyznania wiary w Chrystusa należy usunąć, a służących Kościołowi zniesławić jako politykujących urzędników kościelnych, których postępowanie jest “zdradą stanu, a przy tym szczytową formą zakłamania”. Zupełnie odmiennie niż w starożytnym Kościele, w Rzeszy nie będzie żądania formalnego wyparcia się Chrystusa, czego domagano się przy składaniu ofiar cesarskich. Teraz natomiast, dzięki nowemu podejściu, obraz Kościoła i jego funkcjonowanie będą coraz bardziej zaciemniane i odpowiednio kształtowane, aby w pełni “dostosować kwestie religijne do celów politycznych” i stworzyć “katolicyzm polityczny” (politisches Katholizismus).18

Walka z Kościołem była przeto walką programową, ciągłą, jednak ze względów taktycznych prowadzoną na sposób zakamuflowany. W kraju przyznającym się niemal w całości do chrześcijaństwa, przy ok. 60% wyznań protestanckich, niemożliwa była frontalna rozprawa z chrześcijaństwem. Działanie przeto szło w kierunku stopniowego likwidowania organizacji katolickich, instytucji, ograniczania ich wpływu na życie publiczne, oskarżając jednocześnie najbardziej aktywnych duchownych, zwł. katolickich, o działalność wrogą państwu i autentycznemu dobru narodu. W ten sposób, w praktyce do roku 1938, Kościół katolicki w Trzeciej Rzeszy został sprowadzony do sfery milczenia.

Nazizm zachował antychrześcijańskie oblicze do ostatnich miesięcy swojego istnienia. Jeszcze 3 XI 1944 r., na pięć miesięcy przed upadkiem, M. Bormann przekazywał słowa Hitlera: “Nasze narodowo-socjalistyczne nauczanie pozostaje w pełni antyżydowskie, antykomunistyczne i antychrześcijańskie” (völlig antijüdisch, antikommunistisch, antichristlich).19

Pius XI przez encyklikę “Mit brennender Sorge” z 14 marca 1937, kierowaną do katolików niemieckich w ich języku, starał się demaskować niebezpieczeństwa, do jakich prowadzi nazizm. Dokument papieski obszernie wykazywał błędy systemu, które godzą w naukę i moralność chrześcijańską, wyliczając jednocześnie liczne przypadki naruszania konkordatu ze strony rządu Hitlera. Echo encykliki było jednak bardzo ograniczone; Kościół katolicki w Niemczech był już pozbawiony możliwości szerszego oddziaływania na życie publiczne. Encyklika o antychrześcijańskiej działalności nazizmu została podjęta zwłaszcza przez biskupów krajów zachodnich sąsiadujących z Niemcami. Można by tu przytoczyć choćby fragment listu pasterskiego biskupów Holandii z początku 1938 r.: “Mówiliśmy już wielokrotnie i po raz kolejny deklarujemy, że demaskując błędy systemu (nazizm) nie chodzi nam tu o działalność polityczną. Chodzi tu o istnienie albo nieistnienie Chrześcijaństwa, o zachowanie świętej wiary, moralności, cywilizacji chrześcijańskiej, o dobro waszych nieśmiertelnych dusz. Tych najwyższych walorów duchowych będziemy bronili zawsze razem z wami, aż do naszego ostatniego oddechu”.20

Przygotowując od roku 1937 coraz bardziej szczegółowe plany totalnej wojny w Europie, rząd Hitlera pozostawiał kwestie wyznaniowe w Trzeciej Rzeszy na drugim planie, tym bardziej, że osiągnął już dużą część swoich zamiarów: po kilku latach rządów Kościół katolicki w Niemczech, mimo że przedtem był bardzo sprawnie zorganizowany, został już zepchnięty do milczenia; wpływ religijny ograniczał się do oddziaływania na jednostki, a nie na społeczeństwo.21 Taki styl życia Kościoła, niegroźny dla programu narodowego socjalizmu realizowanego przez NSDAP, był tolerowany w Niemczech aż do upadku III Rzeszy. Podobną politykę wyznaniowej tolerancji w ograniczonych ramach stosowano w zajętych przez hitlerowskie wojska Norwegii, Danii, Holandii, Belgii, Francji, Grecji, na Bałkanach i Węgrzech. Wyjątkiem była Polska, a szczególnie utworzony na jej terenie Warthegau (Kraj Warty), gdzie była eksperymentowana i realizowana wersja taktyczna polityki wyznaniowej, przewidziana dla całej Rzeszy dopiero po utwierdzeniu swego panowania w Europie, po zakończeniu wojny, tzn. całkowita eliminacja chrześcijaństwa.22

Taktyka ogólna nazizmu wobec Kościoła katolickiego w Polsce

Po agresji hitlerowskiej na Polskę z jednej strony i sowieckiej z drugiej, zgodnie z ustaleniami paktu Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 r., kraj podzielony został między dwóch zaborców. Linia demarkacyjna przebiegała wzdłuż linii rzek Sanu, Bugu, Narwi i Pizy. Taki stan przetrwał do czerwca 1941 r., tj. do wojny Hitlera z Rosją sowiecką.

Terytorium Polski było przewidziane do całkowitej germanizacji. Plan, nazwany “Generalplan Ost” przewidywał deportację na wschód milionów Polaków, a zaludnienie go ludnością niemiecką. Miała tu pozostać jedynie część ludności polskiej na usługach “wyższej rasy”, niezbędna do funkcjonowania gospodarki. Kategorie ludności polskiej uznane jako wrogie Rzeszy, przeznaczone były do zagłady biologicznej. Do tej grupy należało duchowieństwo katolickie. Na kanwę polityki zagłady narodu nałożyło się dotkliwe prześladowanie Kościoła katolickiego. Założenia ideologiczne Hitlera wobec chrześcijaństwa tu znalazły wzmocnienie o nowe elementy. W mentalności niemieckiej, jeszcze od czasów pruskich i Kulturkampfu zawsze postrzegano katolicyzm polski jako ostoję tożsamości narodowej, który uniemożliwił germanizację w czasach zaborów. Artur Greiser, gubernator Kraju Warty, przekonywał wielokrotnie w swoich wystąpieniach politycznych, że duchowieństwo polskie pozostawało neutralne tylko wtedy, gdy nie chodziło o kwestie niemieckie. Stąd, jako z natury wrogie narodowi niemieckiemu i nowemu porządkowi w Europie, powinno być przeznaczone tylko na wyeliminowanie.23

Polityka nazistów wobec Kościoła katolickiego na zajętych terenach polskich nie napotykała formalnie na bariery polityczne czy moralne. Po upadku państwa, konkordat z 1925 r. był uważany za nieistniejący, natomiast konkordat niemiecki z 1933 r. uważano za niewiążący do okupowanych terenów. Kompetencje w materii wyznaniowej były przeniesione wyłącznie do centralnych instancji partyjnych, skąd poprzez bardzo rygorystyczne nakazy były przekazywane do administracji lokalnej.24

Gdy chodzi o zamiary nazizmu wobec Kościoła katolickiego, mogą je ilustrować wypowiedzi Hitlera czy najwyższych dygnitarzy aparatu polityczno-państwowego. Jeszcze 22 VIII 1939, tj. na 8 dni przed inwazją na Polskę, w komunikacie do wyższego korpusu oficerskiego, Hitler przekazuje swą decyzję, że “przywódcy polityczni a zwłaszcza kler polski, zostaną zlikwidowani przez formacje SS, gdy tylko zakończą się działania wojenne”. Z innych wypowiedzi: 8 września 1939 Heydrich przekazuje dla admirała Canarisa polecenie od Hitlera, że “w zajętej Polsce, według uznania dowódców ludność można aresztować, a gdy będzie to wydawało się stosowne, rozstrzeliwać i wieszać bez żadnego dochodzenia, natomiast kler katolicki i Żydzi powinni być od razu likwidowani”.25

Założenia ideologiczne i decyzje najwyższego aparatu partyjnego były rygorystycznie przekazywane do realizowania przez system administracji, a zwłaszcza nadzoru policyjnego i dozoru więziennego. Studium historyczne i archiwistyczne, zgromadzone zeznania świadków naocznych w czasie prac procesu beatyfikacyjnego 108 Męczenników Kościoła w Polsce odsłaniały, jak wprost z niewiarygodnym okrucieństwem realizowano te założenia wobec duchownych, także przez najniższych funkcjonariuszy więziennych i obozowych. W Auschwitz-Oświęcim, Karl Fritzsch, jeden z funkcjonariuszy, z cynizmem ogłaszał przywożonym do obozu nowym więźniom: “Nie przyjechaliście tu na wypoczynek, ale do niemieckiego obozu koncentracyjnego, skąd jest tylko jedno wyjście: przez komin. Jeżeli to się komu nie podoba, może od razu iść na druty kolczaste [pod napięciem]. Jeżeli w transporcie są Żydzi, nie powinni przeżyć dłużej jak dwa tygodnie, klechy – miesiąc”.26

W obozie Auschwitz-Oświęcim, 4 kwietnia 1941 r., gdy przywieziono w grupie więźniów kilku franciszkanów w habitach, jeden z esesmanów podbiegł do stojącego o. Antonina Bajewskiego. Z szyderstwem i wściekłością zaczął wykrzykiwać: “Widziałeś już, klecho, szatana?” Potem nieludzkim głosem wrzeszczał “Ja jestem szatanem”. Wreszcie wyrwał zakonnikowi duży różaniec zakonny zza habitu, bił go nim z wściekłością po głowie i maltretował dłuższy czas bez opamiętania.27

Inna ilustracja, tym razem z obozu w Sachsenhausen. W czerwcu 1940 roku funkcję blokowego kapo, gdzie przejściowo umieszczono księży polskich, pełnił więzień kryminalista. Teraz zamieniono mu więzienie na obsługę obozu. Tu włączał się bardzo skwapliwie do dręczenia duchownych. Świadkowie przekazali, że jednego dnia wyłożył im następujące racje, dlaczego umieszcza się polskich duchownych w obozach koncentracyjnych. Mówił im: “W każdym dobrym gospodarstwie jest miejsce, gdzie chłop składuje odpady i nawóz. Nieczystości i gnój są dobre dopiero wtedy, kiedy przegniją. Dopiero wtedy na tym rośnie dobra pszenica. Rzesza Niemiecka jest olbrzymim gospodarstwem, gdzie nie brakuje gnoju. Wielka Rzesza ma swoje składy nawozu – obozy koncentracyjne. Składy nawozu, gdzie się wrzuca wszystkie odpady, robactwo, gnój. Bardzo mądry jest Führer Wielkiej Rzeszy, Hitler; mądry jest szef policji, Himmler. Wiedzą co robią. A wtedy, kiedy w obozach odpady, robactwo życia, przegnije, zdrowa część narodu uwolni się od tego plugastwa. Im prędzej to wszystko przegnije w Majdanku, Auschwitz, Dachau, tym będzie lepiej”.28

Jeszcze jedna wypowiedź spośród realizatorów bezpośrednich programu wobec duchownych katolickich z Polski, strażnika z Dachau, Mündeleina. Miał on zwyczaj powtarzać: “Wszyscy tu wyginiecie. Wyjdziecie stąd tylko z dymem przez komin. Nie będą was nazywali świętymi, bo nikt się nie dowie gdzie poginęliście”.29

Realizacja założeń ideologicznych

Nazistowska polityka wobec Kościoła była pomyślana jako jeden z elementów budowania “Tysiącletniej Rzeszy”. Dotyczyło to zwłaszcza Warthegau, przewidzianego jako modelowa prowincja Rzeszy (Mustergau). Tereny te stały się przedmiotem nazistowskiego eksperymentowania, jak należałoby uregulować kwestie wyznaniowe dla przyszłej Rzeszy. Właśnie tutaj bez żadnych przeszkód można było eksperymentować, jak najskuteczniej wyrywać ślady silnego życia religijnego, zakorzenionego głęboko historycznie, stopnia wpływu Kościoła, a jednocześnie sprawdzać skutki nowych regulacji prawnych. Tego nie można było przeprowadzać na terenie Rzeszy, gdzie w pewnym sensie wiązały ręce nazistom konkordat i opinia publiczna.30

Kościół katolicki na terenie Warthegau był skazany na całkowite wyniszczenie, zaczynając od duchowieństwa. Powodem wystarczającym do uwięzienia i zagłady było już samo imię: “duchowny katolicki”. Skalę prześladowania wymownie ilustrują dane statystyczne. Pierwsze egzekucje rozpoczęły się tutaj jeszcze w październiku 1939 r. Największe fale aresztowań miały miejsce w 1940 r., kiedy uwięziono ponad 500 duchownych. Nierzadko na dni aresztowań były wybierane dni świąt maryjnych, szczególnie odbieranych przez ludność, jak 15 sierpnia – Wniebowzięcie Matki Bożej, czy 26 sierpnia – Matki Bożej Częstochowskiej. W areszcie przebywało 6 biskupów. Zlikwidowane zostały wszystkie instytucje kościelne. Na terenie Warthegau, gdzie przebywało 4 mln katolików, pozostawiono na względnej wolności jedynie 64 duchownych, ale z bardzo ograniczoną możliwością pracy.31 Chodziło tylko o cele propagandowe. Np. już w 1940 r. w Italii rozpowszechniane były w języku włoskim broszury informacyjne, gdzie można było przeczytać: “W Polsce pod nowymi rządami wszystkie kościoły są otwarte, dni świąteczne chronione przez prawo. W kościołach i w ogóle w całym życiu religijnym panuje pokój i skupienie”.32 Rzeczywistość była zupełnie odmienna. Do 1944 r. niemal 1300 kościołów było zamkniętych dla kultu; ponad 500 zamieniono na składy towarowe; katedry w Gnieźnie, Poznaniu i Włocławku zamieniono na sale koncertowe. W diecezji włocławskiej na 318 kościołów 300 zamknięto, a 17 zburzono. Podobne proporcje były i w dwóch pozostałych diecezjach z Kraju Warty. Zlikwidowano niemal wszystkie krzyże i figury przydrożne. Ok. 60 ton szat liturgicznych i bielizny kościelnej zostało przekazane na przemiał do produkcji papieru. Pośród szat liturgicznych zniszczonych było kilkaset o wyjątkowym znaczeniu historycznym. W diecezji zasekwestrowano 280 dzwonów, 313 kielichów, 198 cyboriów, 185 monstrancji.33

Na terenach tzw. Generalnej Guberni nazizm nie stosował tak bezwzględnej walki z chrześcijaństwem, co odzwierciedla choćby liczba ofiar spośród duchowieństwa: z terenu diecezji warszawskiej – 96, Lublin – 53. Kościół był tu tolerowany, choć działalność miał bardzo ograniczoną. Były czynne kurie biskupie, działały dwa Wyższe Seminaria Duchowne (Sandomierz i Kraków) pod nadzorem władz okupacyjnych. Hitlerowcy zakładali, że będą one potrzebne do przygotowania pewnej liczby duchowieństwa “właściwie uformowanego”, by stali się funkcjonariuszami moralności na usługach Guberni.34 Taktykę nazistów wobec Kościoła dobrze charakteryzuje wypowiedź Hansa Franka, gubernatora, z jego “Dziennika”.35 Ujmuje tam, że z Kościołem katolickim prowadzona jest bezwzględna walka z motywów ideologicznych, z powodu innej wizji świata. Motywacji tych jednak nie ujawnia się ze względów taktycznych. I chociaż katolicyzm jest trucizną dla narodu, kler polski, który jest śmiertelnym wrogiem Rzeszy, z konieczności tu powinien być tolerowany, gdyż jest przydatny dla zachowania pośród ludności klimatu spokoju.36

Polskie duchowieństwo, tak diecezjalne jak zakonne, poniosło w latach prześladowania przez nazizm 1939-1945 niezwykle wysokie straty. Represjom było poddanych 6.367 osób, z czego 2.801 poniosło śmierć. Pośród ofiar, 1.932 osoby należały do duchowieństwa diecezjalnego, 580 do rodzin zakonnych męskich a 289, to siostry zakonne.37 Ginęli oni w egzekucjach, w udrękach więziennych, w obozach koncentracyjnych i zagłady.

Obozy koncentracyjne i zagłady – instytucje szczególnego odium fidei

Na drogach hitlerowskiego prześladowania za wiarę, szczególnymi instytucjami wprost szatańskiej nienawiści były obozy koncentracyjne i zagłady. Spośród 108 nowo beatyfikowanych polskich Męczenników aż 76 zginęło w obozach, zwłaszcza w dwóch: w Dachau k. Monachium (45) i Auschwitz-Oświęcimiu (14). System hitlerowski przygotował dla swoich przeciwników na terenie Niemiec oraz krajów okupowanych w sumie aż 1.213 obozów o różnej wielkości i reżimie, ale przyporządkowanych jednemu celowi – rozwiązać sprawę opozycji i domniemanych przeciwników.38 Właśnie w obozach w sposób najbardziej okrutny i wyrafinowany okazywała się “nienawiść do wiary” – odium fidei.

Mówiąc o obozach, należałoby przynajmniej pokrótce wskazać na specyfikę obozu w Dachau z tej racji, że w planach Hitlera został on przewidziany, aby od roku 1940 tu zgromadzić większość aresztowanych duchownych, tak z krajów podbitych, jak i z Niemiec czy Italii. W sumie od roku 1940 do końca wojny przez obóz w Dachau przeszło 2.794 duchownych z 21 krajów. Polaków było najwięcej – 1.773 osób.39

Sposób traktowania więźniów był różny: od zwykłego internowania do wyrafinowanej zagłady. Polscy duchowni, których pasiaki oznakowano czerwonymi trójkątami z literą “P”, jako więźniów politycznych, zaliczono do jednej z ostatnich kategorii w gradacji więźniów, tzn. przeznaczonych na szybszą czy wolniejszą zagładę. Liczby mówią same za siebie: z 928 wszystkich ofiar spośród duchownych z Dachau, 861 to Polacy. Niemal 90% spośród tej ostatniej liczby ofiar poniosło śmierć do końca listopada 1942 r., tj. w czasie najbardziej surowych represji, kiedy w obozie było w obiegu zawołanie: “klechy i Żydzi mają zniknąć”.

Wobec grupy polskich duchownych stosowano najbardziej wyrafinowane sposoby wyniszczania. Była to praca ponad siły przy głodzie i chłodzie. Z reguły byli oni pozbawiani cieplejszej odzieży w surowym klimacie podalpejskim. W tej sytuacji nie należały do rzadkości przypadki przymarzania więźniów do ściany baraku. Za minimalne przekroczenia regulaminu obozowego groziły wyrafinowane kary, włącznie z zabiciem. Więzień funkcyjny, “kapo” – rekrutowany przeważnie spośród najbardziej zdegenerowanych więźniów kryminalistów czy komunistów – mógł w tej grupie bezkarnie znęcać się nad więźniami na dowolny sposób czy pozbawić ich życia. Do tego dochodził ciągły przejmujący głód, który był zaprogramowany jako jedna z form udręk. Ilość kalorii pożywienia była dokładnie wyliczona, aby waga więźnia po rocznym pobycie w obozie pozostawała w graniach 40-45 kg. Czymś powszechnym były wyrafinowane kary wymierzane duchownym za wszelkie przejawy modlitwy.

Wyszukane udręki dla polskich duchownych katolickich zachowano w Dachau także w okresie tzw. “przywilejów” od 25 marca do 19 września 1941 r., kiedy za staraniem Stolicy Apostolskiej i kard. Bertrama z Wrocławia zwolniono ich z najcięższych prac przymusowych. Przydzielona im wtedy tzw. “służba przy stole” polegała na roznoszeniu truchtem kotłów z zupą z kuchni do baraków odległych niekiedy o 700 m. Kocioł o wadze 70 kg dźwigało dwóch więźniów. Za minimalne rozlanie zawartości groziło masakrowanie drągiem przez kapo.

W 1942 r. jedną z form masowego wyniszczania wybranych grup więźniów były “transporty inwalidów”. Więźniów chorych czy mniej przydatnych do pracy grupowano w “bloku inwalidów”, skąd stopniowo byli wywożeni na zagazowanie do Hartheim k. Linzu w Austrii, gdzie funkcjonowało osławione centrum doświadczeń z gazami toksycznymi. W takich transportach wywieziono z polskiej grupy 311 duchownych. Z innych narodowości, dla porównania, była to tylko mała grupa: 3 Niemców, 1 Francuz, 9 Czechów i Słowaków, 3 Austriaków.

Charakterystycznym było również, że przede wszystkim spośród polskich duchownym byli wybierani więźniowie, na których prof. Klaus Schilling z Monachium prowadził swoje zbrodnicze eksperymenty pseudomedyczne. W sumie wzięto do nich 120 polskich księży; eksperymenty przeżyło tylko kilkunastu z nich.40

Ostatni głos nie należał do odium fidei

Gdy z jednej strony rozlewała się szatańska nienawiść nazizmu wobec chrześcijaństwa, z drugiej ujawniały się w prześladowanych niezwykłe moce miłości: wielu, jak nowo beatyfikowani Męczennicy, umocnieni łaską potrafiło zjednoczyć się z Krzyżem Chrystusa i nadać swym cierpieniom inny sens, składając w ten sposób najwyższe świadectwo “prawdzie o Bogu i o człowieku”.

Niech będzie wolno zamknąć to przedłożenie słowami ks. prof. Stefana Biskupskiego, jednego z tych, którzy przeszli przez tę falę prześladowania za wiarę, wprost cudem przeżyli i dali później świadectwo:

“Bohaterom swoim naród stawia pomniki. Kościół bohaterów swoich wynosi na ołtarze. [...] Zapytajmy, co było przyczyną tych aresztowań masowych i wyniszczenia w niemieckich obozach koncentracyjnych? Niewątpliwie usiłowanie zniszczenia kultury polskiej i wygubienia narodu polskiego. Ponieważ jednak u podstaw polskiej kultury leżą głęboko pierwiastki katolickie, przeto na pierwszym planie należało zniszczyć to wszystko, co miało jakąkolwiek łączność z religią i Kościołem katolickim, należało zamknąć świątynie i wytępić duchowieństwo polskie. W obronie przeto ideałów narodowych polegli ci, których pamięć czcimy dzisiaj, ale polegli także w obronie wiary głoszonej przez Kościół katolicki, który w Polsce jest nierozdzielnie związany z kulturą narodową. Są więc męczennikami wiary, za którą też umierali z całą świadomością. Czcimy do dzisiaj i czcić będziemy zawsze, jak długo Kościół istnieć będzie, pamięć męczenników pierwszych wieków chrześcijaństwa. A czy krwawe prześladowanie Kościoła przez wyznawców Hitlera nie przypomina pierwszych czasów chrześcijaństwa? Jeśli za poruszenie wargami w modlitewnym szepcie bito i kopano, a za posiadanie przy sobie różańca czy medalika poddawano torturze słupka lub wymierzano publicznie chłostę, czy to nie było męczeństwem? Ta Msza św., odprawiana przez więźnia, któremu za strój liturgiczny służył obozowy pasiak, odprawiana w ukryciu między łóżkami, na miejscu, gdzie ginęły tysiące, czy nie przypominała katakumb starochrześcijańskich? Komunia św. roznoszona do więźniów – braci w Chrystusie – przez kapłanów, kleryków i świeckich, czy nie przypomina czasów, gdzie oprócz kapłanów i diakonów także świeccy, nawet mali Tarsycjusze, z narażeniem własnego życia, nosili potrzebującym pokarm anielski? Te myśli, które każdy przeżywał, gdy jawnie lub skrycie uczestniczył w ofierze Mszy św., gdy na krótkie pół godziny przestawał być numerem, a czuł się człowiekiem i chrześcijaninem, myśli, które każdy przeżywał rozważając stacje męki Pańskiej lub tajemnice różańca podczas pracy, marszu czy ćwiczeń karnych, czy nie przypominają myśli, uczuć i heroicznych wzlotów pierwszych chrześcijan z Mamertynu i areny cyrku rzymskiego?”41

Właśnie za takich Kościół uznał uroczyście 108 spośród nich przez akt beatyfikacji.
 

Przypisy

1 Zob. zestaw ważniejszych publikacji i studiów o systemie nazistowskim, sporządzony przez prof. P. Gumpela, który tylko w jęz. niemieckim liczy 314 pozycji: Positio super martyrio – Berolien, canonizationis Servi Dei Bernardi Lichtenberg sacerdotis saecularis in odium fidei, uti fertur, interfecti (1875-1943), Roma 1992, vol. I, 112-125.

2 Martyrium formale ex parte persecutoris – chodzi o rozpatrzenie motywacji, jakimi kierował się sprawca śmierci.

3 Proces beatyfikacyjny 108 męczenników z 18 diecezji, ordynariatu polowego i 22 rodzin zakonnych prowadzony przez diecezję włocławską, otworzony w 1992 r., następnie od 1994 r. prowadzony w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, został zakończony 27 marca 1999 r. orzeczeniem ich męczeństwa w znaczeniu teologicznym, co otworzyło drogę do ich beatyfikacji.

4 Benedykt XIV (Prosper Lambertini), De Servorum Dei beatificatione et Beatorum canonizatione, Prati 1840, vol. III, 13,3.

5 Gdy chodzi o nazizm hitlerowski, pierwszym przypadkiem, kiedy został rozpatrzony system jako prześladowca, była kanonizacja o. Maksymiliana Kolbego. Wyniki tegoż studium, podjętego za sprawą o. prof. Joachima Bara (J. Bar, La morte del Beato Massimiliano Kolbe alla luce del Diritto Canonico. “Miles Immaculatae” 11[1975]1-120), w rzeczywistości otworzyły drogę do kolejnych przypadków męczeństwa związanego z nazizmem, jak np. Tytusa Brandsmy, Michała Kozala, Edyty Stein.

6 Por. I. Gordon, De conceptu theologico-canonico martyrii ratione habita tum doctrinae traditionalis tum recentiorum opiniorum ac problematum. w: Ius Populi Dei. Miscellanea in honorem Raymundi Bidager. vol. 1, Roma l972, 499.

7 Por. H. Misztal, Prawo kanonizacyjne według ustawodawstwa Jana Pawła II, Lublin – Sandomierz 1997, 47n.

8 Por. Positio super martyrio M. Kozal: Vladislavien. Beatificationis seu declarationis martyrii Servi Dei Michaelis Kozal, Episcopi auxiliaris vladislaviensis (+1943): Disquisitio de martyrio, Roma 1986, 169-171.

9 Por. Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji społeczeństwa. w: Życie religijne w Polsce pod okupacją hitlerowską 1939-1945, Warszawa 1983, 27.

10 Por. Positio super martyrio M. Kozal..., 170.

11 J. Piłsudski zm. 12 V 1935. Wspomnianą mszę celebrował proboszcz katedry, ks. Bernard von Lichtenberg, beatyfikowany w 1997 r. jako Męczennik za wiarę, który poniósł śmierć w 1943 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau.

12 Por. Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji..., 14-18. Linie główne ideologii osobistej Hitlera, zob.: W. Daim, Der Mann, der Hitler die Ideen gab. Joerg Lanz von Liebenfels, Wien 1995, 330n.

13 Por. Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji..., 13-26.

14 “Mit den Konfessionen, ob nun diese oder jene, das ist alles gleich. Das hat keine Zukunft mehr. Für die Deutschen jedenfalls nicht. Der Faschismus mag in Gottes namen seinen Frieden mit der Kirche machen. Ich werde das auch tun. Warum nicht? Das wird mich nicht abhalten, mit Stump und Stiel, mit allen seinen Wurzeln und Fasern das Christentum in Deutschland auszurotten”. – Tekst przytoczony za: Positio super martyrio O. Neururer: Oenipotan. Beatificationis seu declarationis martyrii Servi Dei Ottonis Neururer, presbyteris e clero dioecesano (1882-1940), vol. I, Roma l992, 124.

15 Por. H. G. Hockerts, Die Goebbels-Tagebücher 1932-1941. Eine neue Hauptquelle zur Erforschung der nazionalsozialistischen Kirchenplitik. w: Politik und Konfession. Festschrift für Konrad Repgen zum 60. Geburstag, Berlin 1983, 390-392.

16 Z programu komisji d.s. Kościoła przy Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, omawianego 22/23 września 1941; zwrot przytoczony za: Positio super martyrio B. Lichtenberg: Berolinen. Beatificationis seu declarationis martyrii Servi Dei Bernardi Lichtenberg, sacerdotis saecularis in odium fidei, uti fertur, interfecti (1875-1943), vol. I, Roma 1992, 94.

17 “In unseren Tagen ist es nicht mehr möglich, zum Märtyrer zu werden. Dafür sorgen wir schon. Wir machen es so, daß Leute dieser Art vergessen werden”. (K. Gotto, K. Repgen, Die Ktholiken und das Dritte Reich, Mainz 1990, 178).

18 Por. H. Hürten, Zeugnis und Wiederstand der Kirche im NS-Staat. Überlegungen zu Begriff und Sache, “Stimmen der Zeit” 201(1983), 373.

19 Por. R. Wistrich, Wer war was im Dritten Reich. Anhänger, Mitläufer, Gegner aus Politik, Wirtschaft, Militär, Kunst und Wissenschaft, München 1983, 34. M. Bormann od 1941 r. był kierownikiem kancelarii partii, od 1943 r. – sekretarzem Hitlera, od 1944 r. – ministrem Rzeszy.

20 Zob. Positio super martyrio M. Kozal..., 171.

21 Do wyjątków jedynie należała działalność biskupa z Münster, kard. C.A. von Galena.

22 Por. Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji..., 25-27; Positio super martyrio O. Neururer..., s. 128; K. Śmigiel, Martyrologium narodu i Kościoła 1939-1945, w: Historia Kościoła w Polsce, t. II-2, Poznań – Warszawa 1979, 127.

23 Por. W. Frątczak, La persecuzione della Chiesa nella Polonia sotto l’occupazione nazista (Prześladowanie Kościoła w Polce podczas okupacji hitlerowskiej), w: Copia Publica Processus beatificationis S.D. Antonii Juliani Nowowiejski et Sociorum, Roma 1994, vol. I, 68-70.

24 Por. Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji..., 60.

25 Polecenia ujawnione przez zeznania wyższych oficerów hitlerowskich w czasie Procesu norymberskiego (por. F. von Schlabrendorf, Offiziere gegen Hitler, Frankfurt am Mein 1959, s. 47n.).

26 Positio super martyrio A. J. Nowowiejski et Sociorum: Vladislavien. et aliarum. Beatificationis seu declarationis martyrii Servi Dei Antonii Juliani Nowowiejski, episcopi, Henrici Kaczorowski et Aniceti Kopliński sacerdotum, Mariae Annae Biernacka, laicae, atque 104 Sociorum in odium fidei, uti fertur, annis 1939-1945 interfectorum, vol. I: Introductio generalis, Roma 1997, 61.

27 Tamże, 76-77.

28 Tamże, 62.

29 Tamże.

30 Por. R. A. Graham, Il piano straordinario di Hitler per distruggere la Chiesa, “La Civiltŕ Cattolica”, 3 (1995) 544n.

31 Por. K. Śmigiel, Martyrologium narodu i Kościoła..., 157-159; Positio super martyrio A. J. Nowowiejski et Sociorum..., 62-65.

32 La Germania ed il culto cattolico in Polonia, Ceprano 1940, s. 7. – Publikacja przygotowana na zlecenia biura propagandy przy rządzie B. Mussoliniego.

33 Por. S. Librowski, Diecezja włocławska, w: Życie religijne w Polsce pod okupacją hitlerowską 1939-1945, 112n.; W. Frątczak, La persecuzione della Chiesa..., 68-70.

34 Por. K. Śmigiel, Martyrologium narodu i Kościoła..., 160; Z. Zieliński, Religia w narodowosocjalistycznej koncepcji..., 34.

35 “Dziennik” był monumentalnym zbiorem w 40 tomach wszystkich dokumentów urzędowych administracji hitlerowskiej na terenie Generalnej Guberni, protokołów zebrań, decyzji a przede wszystkim diariuszem działalności samego gubernatora od 25 października l939 r. do 17 stycznia 1945 r. Według zamiarów H. Franka, dzieło to miało być świadectwem budowania nowego porządku na Wschodzie i źródłem dla historyków “Tysiącletniej Rzeszy”.

36 Por. Positio super martyrio A. J. Nowowiejski et Sociorum..., 67.

37 Zob. W. Jacewicz – J. Woś, Martyrologium polskiego duchowieństwa rzymskokatolickiego pod okupacją hitlerowską w latach 1939-1945, t. 1, Warszawa 1977, 82-88.

38 Liczba i specyfika obozów, zob. M. Broszat, Nazionalsozialistische Konzentrazionslager 1933-1945, w: Anatomie des SS-Staates, t. 1-2, Olten-Freiburg im Breisgau 1965.

39 Por. E. Weiler, Die Geistlichen in Dachau, Mödling 1971, 45.

40 Por. Positio super martyrio A. J. Nowowiejski et Sociorum..., 67-77.

41 S. Biskupski, Pamięci zmarłych, “Kronika Diecezji Włocławskiej”, 1947, 103-109.

KS. TOMASZ KACZMAREK, ur. w 1950 r., kapłan diecezji włocławskiej; studia na Papieskim Instytucie Patrystycznym „Augustinianum” w Rzymie (1977-1982), doktor teologii i nauk patrystycznych; wykładowca w WSD Włocławek i Studium Teologii; współpracownik Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, postulator generalny procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego 108 Męczenników z okresu II wojny.



Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja | Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999