Zeszyt 2-3 (555-556)
Wrzesień - Grudzień 2001 r. | Tom 137

Logo AK

Cierpienie – wielki temat ludzki i chrześcijański

Cierpienie – wielki temat ludzki i chrześcijański


Dzieje cierpienia są tak stare jak historia samego człowieka. Cierpienie od początku nie tylko człowieka dotykało, ale i pobudzało do szukania na nie odpowiedzi. Próbowali ten problem rozwiązywać i naświetlać poeci, filozofowie i teologowie, a także inni myśliciele. W każdym razie jest to wielki temat ludzki i zarazem chrześcijański, rozległy na miarę historii ludzkości oraz ogromny wielkością codziennego doświadczenia milionów ludzi. Niech przykładem będzie tu Fiodor Dostojewski, który w Braciach Karamazow ustami Iwana opowiedział o niezwykle okrutnych historiach cierpień niewinnych dzieci. I niech nikt nie mówi – pisze Dostojewski – że obecnie takie rzeczy się nie zdarzają. W każdym razie dla tego niezwykłego pisarza rosyjskiego przykłady cierpień dzieci są jakimś szczególnie drastycznym przykładem cierpień ludzkich w ogólności. Zresztą nikt dotąd nie poradził sobie z rzeczywistością zła, śmierci, cierpienia oraz z takimi ich postaciami, które niejednokrotnie przerażają człowieka swym szaleństwem. Stąd z jednej strony dość często obciążano odpowiedzialnością za cierpienie Boga, z drugiej – próbowano Go usprawiedliwić. Często – jak u wspomnianego Dostojewskiego – rodzi się „bunt”, za którym idzie stwierdzenie, iż ten pełen cierpień świat Boży jest „nie do przyjęcia”.

Jednakże każde powierzchowne wyjaśnianie problemu cierpienia i zła – jak się wydaje – albo pomniejsza, bagatelizuje owo bolesne doświadczenie rzeczywistości, albo nadmiernie obciąża człowieka odpowiedzialnością. Dlatego Jan Paweł II stwierdza: „Chociaż w swoim podmiotowym wymiarze, jako fakt osobowy, zamknięty w konkretnym i niepowtarzalnym wnętrzu człowieka, cierpienie wydaje się jakby niewyrażalne oraz nieprzekazywalne – to równocześnie może nic tak jak ono nie domaga się, w swej właśnie «przedmiotowej rzeczywistości», podjęcia, refleksji, ujęcia w kształt wyrazistego problemu, postawienia radykalnych pytań i szukania odpowiedzi” (Salvifici doloris, n. 5).

Chrześcijańskie stanowisko wobec problemu cierpienia ludzkiego wyrasta z wierności Pismu Świętemu, gdyż jest ono w dosłownym tego słowa znaczeniu „wielką księgą o cierpieniu” (zob. Salvifici doloris, n. 6). Stary Testament nie przemilcza cierpienia, wiążąc je z grzechem i doświadczeniem wiary. Zgodnie z teocentrycznym poglądem, klucza do zrozumienia cierpienia szukano przede wszystkim w Bogu. Cierpienie w Starym Testamencie stanowiło problem historiozbawczy, wychowawczy, oczyszczający, ekspiacyjny. Nowy Testament ukazuje cierpienie jako odkupieńcze „narzędzie” i wyzwolenie człowieka z wielorakich nieszczęść. Cierpiący powinni opromienić je miłością w przekonaniu, iż w uciśnionym ciele najpełniej objawia się Chrystus.

Cierpieniem zajmowali się także, i to od samego początku, chrześcijańscy teologowie, bowiem już Ojcowie Kościoła uważali naśladowanie Chrystusa w Jego męce i śmierci za wyraz niezwykłego umiłowania samego Boga. Przykładem może tu być św. Ignacy Antiocheński, św. Augustyn, św. Cyprian czy św. Jan Chryzostom, zachęcający do znoszenia cierpień z wytrwałością ze względu na Chrystusa.

Problem cierpienia znajduje wreszcie swoje ewidentne odbicie w nauczaniu kościelnym. Stwierdza to wprost II Sobór Watykański w konstytucji pastoralnej Gaudium et spes, gdzie pośród głębokich pytań ludzkich stawia również pytanie o sens cierpienia: „z każdym dniem coraz liczniejsi stają się ci, którzy bądź stawiają zagadnienia jak najbardziej podstawowe, bądź to z nową wnikliwością rozważają: czym jest człowiek; jaki jest sens cierpienia, zła, śmierci, które istnieją nadal, choć dokonał się tak wielki postęp?” (KDK, 10; por. tamże, 18, 21, 22; DRN, 1). I teologia przyznaje dziś, że nie ma monopolu na wiedzę o cierpieniu oraz że wszystkie nauki zajmujące się cierpiącym człowiekiem pełnią swoją niezastąpioną rolę. Dlatego teologia pragnie się od nich uczyć, by pełniej i na sposób bardziej personalno-egzystencjalny odczytywać i przybliżać objawienie Boże cierpiącemu człowiekowi. Takiemu stanowi rzeczy dawali wyraz papieże ostatnich czasów: Jan XXIII (zob. choćby Pacem in terris), Paweł VI (zob. np. encyklikę Populorum progressio) czy Jan Paweł II nieustający w swoim wołaniu o cierpieniu i cierpiących, przedkładający na ten temat katolicką myśl zawartą w liście apostolskim Salvifici doloris z 11 lutego 1984 r.

Przełom tysiącleci i wieków to okres wielkich osiągnięć, wzlotów  i sukcesów w dziedzinie społeczno-gospodarczego postępu. Jednak współczesny świat wraz ze swoją cywilizacją i techniką, demokratyzacją i nieustannym wołaniem o zachowanie ludzkich praw, mimo wszystko nie jest w stanie zaradzić ogromowi zła, bólu, cierpienia, nieustannie przepełniających ludzką istotę, bowiem cierpienie człowieka „samo w sobie stanowi jakby swoisty «świat», który bytuje wraz z człowiekiem. (...) Każdy człowiek poprzez swe osobiste cierpienie jest nie tylko cząstką owego «świata», ale równocześnie ów «świat» jest w nim jako całość skończona i niepowtarzalna” (Salvifici doloris, 8). Misteryjny przeto wymiar cierpienia każe nieustannie o nie pytać, nad nim się zastanawiać, ciągle na nie spoglądać i po chrześcijańsku uczyć się wciąż na nowo je odczytywać.

Albert Schweitzer w jednym ze swoich uniwersyteckich wykładów na temat międzyludzkich relacji m.in. powiedział: „Ci, którzy doświadczyli na sobie, czym są strach i ból fizyczny, tworzą na całym świecie jedną rodzinę. Tajemnicza więź ogarnia tę wspólnotę ludzi naznaczonych piętnem bólu. (...) Ten, kto wyzwolił się od cierpienia... skoro poznał ból i strach, ma obowiązek przyjść z pomocą innym skazanym na ból i strach oraz w miarę możliwości ludzkich przynosić bliźnim ulgę w cierpieniu, tak jak jemu przynosili ją inni. (...) Postępy wiedzy i umiejętności posuwają ludzkość naprzód tylko w tym, co nieistotne. Rzeczą istotną jest, abyśmy stawali się ludźmi lepszymi i głębszymi” (A. Schweitzer, Życie, Warszawa 1964, s. 51-52).

Redakcja „Ateneum Kapłańskiego”, oddając do rąk swoich czytelników kolejny w nowym wieku zeszyt, poświęcony ciągle aktualnej i żywej, choć tak dawnej jak świat i człowiek problematyce, pragnie pochylić się w chrześcijańskim zamyśleniu i zaproponować – w oparciu o objawione przekazy oraz analizę papieskiego listu Salvifici doloris – ponowne spojrzenie na cierpienie przeobrażone paradoksem słabości i mocy krzyża, zdolne do ujawnienia wielkości i duchowego bogactwa człowieka.

 ks. Wojciech Hanc


Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja |Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999-2001