Cierpienie –
wielki temat ludzki i chrześcijański
Dzieje cierpienia są tak stare jak
historia samego człowieka. Cierpienie od początku nie tylko człowieka dotykało,
ale i pobudzało do szukania na nie odpowiedzi. Próbowali ten problem
rozwiązywać i naświetlać poeci, filozofowie i teologowie, a także inni myśliciele.
W każdym razie jest to wielki temat ludzki i zarazem chrześcijański, rozległy
na miarę historii ludzkości oraz ogromny wielkością codziennego doświadczenia
milionów ludzi. Niech przykładem będzie tu Fiodor Dostojewski, który w Braciach
Karamazow ustami Iwana opowiedział o niezwykle okrutnych historiach cierpień
niewinnych dzieci. I niech nikt nie mówi – pisze Dostojewski – że obecnie takie
rzeczy się nie zdarzają. W każdym razie dla tego niezwykłego pisarza
rosyjskiego przykłady cierpień dzieci są jakimś szczególnie drastycznym
przykładem cierpień ludzkich w ogólności. Zresztą nikt dotąd nie poradził sobie
z rzeczywistością zła, śmierci, cierpienia oraz z takimi ich postaciami, które
niejednokrotnie przerażają człowieka swym szaleństwem. Stąd z jednej strony
dość często obciążano odpowiedzialnością za cierpienie Boga, z drugiej –
próbowano Go usprawiedliwić. Często – jak u wspomnianego Dostojewskiego – rodzi
się „bunt”, za którym idzie stwierdzenie, iż ten pełen cierpień świat Boży jest
„nie do przyjęcia”.
Jednakże każde powierzchowne wyjaśnianie problemu
cierpienia i zła – jak się wydaje – albo pomniejsza, bagatelizuje owo bolesne
doświadczenie rzeczywistości, albo nadmiernie obciąża człowieka
odpowiedzialnością. Dlatego Jan Paweł II stwierdza: „Chociaż w swoim
podmiotowym wymiarze, jako fakt osobowy, zamknięty w konkretnym i
niepowtarzalnym wnętrzu człowieka, cierpienie wydaje się jakby niewyrażalne
oraz nieprzekazywalne – to równocześnie może nic tak jak ono nie domaga się, w
swej właśnie «przedmiotowej rzeczywistości», podjęcia, refleksji, ujęcia w
kształt wyrazistego problemu, postawienia radykalnych pytań i szukania
odpowiedzi” (Salvifici doloris, n. 5).
Chrześcijańskie
stanowisko wobec problemu cierpienia ludzkiego wyrasta z wierności Pismu Świętemu,
gdyż jest ono w dosłownym tego słowa znaczeniu „wielką księgą o cierpieniu”
(zob. Salvifici doloris, n. 6). Stary
Testament nie przemilcza cierpienia, wiążąc je z grzechem i doświadczeniem
wiary. Zgodnie z teocentrycznym poglądem, klucza do zrozumienia cierpienia
szukano przede wszystkim w Bogu. Cierpienie w Starym Testamencie stanowiło
problem historiozbawczy, wychowawczy, oczyszczający, ekspiacyjny. Nowy
Testament ukazuje cierpienie jako odkupieńcze „narzędzie” i wyzwolenie
człowieka z wielorakich nieszczęść. Cierpiący powinni opromienić je miłością w
przekonaniu, iż w uciśnionym ciele najpełniej objawia się Chrystus.
Cierpieniem
zajmowali się także, i to od samego początku, chrześcijańscy teologowie, bowiem
już Ojcowie Kościoła uważali naśladowanie Chrystusa w Jego męce i śmierci za
wyraz niezwykłego umiłowania samego Boga. Przykładem może tu być św. Ignacy Antiocheński,
św. Augustyn, św. Cyprian czy św. Jan Chryzostom, zachęcający do znoszenia
cierpień z wytrwałością ze względu na Chrystusa.
Problem
cierpienia znajduje wreszcie swoje ewidentne odbicie w nauczaniu kościelnym.
Stwierdza to wprost II Sobór Watykański w konstytucji pastoralnej Gaudium et
spes, gdzie pośród głębokich pytań ludzkich stawia również pytanie o sens
cierpienia: „z każdym dniem coraz liczniejsi stają się ci, którzy bądź stawiają
zagadnienia jak najbardziej podstawowe, bądź to z nową wnikliwością rozważają:
czym jest człowiek; jaki jest sens cierpienia, zła, śmierci, które istnieją
nadal, choć dokonał się tak wielki postęp?” (KDK, 10; por. tamże, 18, 21, 22;
DRN, 1). I teologia przyznaje dziś, że nie ma monopolu na wiedzę o cierpieniu
oraz że wszystkie nauki zajmujące się cierpiącym człowiekiem pełnią swoją
niezastąpioną rolę. Dlatego teologia pragnie się od nich uczyć, by pełniej i na
sposób bardziej personalno-egzystencjalny odczytywać i przybliżać objawienie
Boże cierpiącemu człowiekowi. Takiemu stanowi rzeczy dawali wyraz papieże
ostatnich czasów: Jan XXIII (zob. choćby Pacem in terris), Paweł VI (zob. np.
encyklikę Populorum progressio) czy Jan Paweł II nieustający w swoim wołaniu o
cierpieniu i cierpiących, przedkładający na ten temat katolicką myśl zawartą w
liście apostolskim Salvifici doloris z 11 lutego 1984 r.
Przełom tysiącleci
i wieków to okres wielkich osiągnięć, wzlotów i sukcesów w dziedzinie społeczno-gospodarczego postępu.
Jednak współczesny świat wraz ze swoją cywilizacją i techniką, demokratyzacją i
nieustannym wołaniem o zachowanie ludzkich praw, mimo wszystko nie jest w
stanie zaradzić ogromowi zła, bólu, cierpienia, nieustannie przepełniających
ludzką istotę, bowiem cierpienie człowieka „samo w sobie stanowi jakby swoisty
«świat», który bytuje wraz z człowiekiem. (...) Każdy człowiek poprzez swe
osobiste cierpienie jest nie tylko cząstką owego «świata», ale równocześnie ów
«świat» jest w nim jako całość skończona i niepowtarzalna” (Salvifici doloris,
8). Misteryjny przeto wymiar cierpienia każe nieustannie o nie pytać, nad nim
się zastanawiać, ciągle na nie spoglądać i po chrześcijańsku uczyć się wciąż na
nowo je odczytywać.
Albert
Schweitzer w jednym ze swoich uniwersyteckich wykładów na temat międzyludzkich
relacji m.in. powiedział: „Ci, którzy doświadczyli na sobie, czym są strach i
ból fizyczny, tworzą na całym świecie jedną rodzinę. Tajemnicza więź ogarnia tę
wspólnotę ludzi naznaczonych piętnem bólu. (...) Ten, kto wyzwolił się od
cierpienia... skoro poznał ból i strach, ma obowiązek przyjść z pomocą innym
skazanym na ból i strach oraz w miarę możliwości ludzkich przynosić bliźnim
ulgę w cierpieniu, tak jak jemu przynosili ją inni. (...) Postępy wiedzy i
umiejętności posuwają ludzkość naprzód tylko w tym, co nieistotne. Rzeczą
istotną jest, abyśmy stawali się ludźmi lepszymi i głębszymi” (A. Schweitzer,
Życie, Warszawa 1964, s. 51-52).
Redakcja
„Ateneum Kapłańskiego”, oddając do rąk swoich czytelników kolejny w nowym wieku
zeszyt, poświęcony ciągle aktualnej i żywej, choć tak dawnej jak świat i
człowiek problematyce, pragnie pochylić się w chrześcijańskim zamyśleniu i
zaproponować – w oparciu o objawione przekazy oraz analizę papieskiego listu
Salvifici doloris – ponowne spojrzenie na cierpienie przeobrażone paradoksem słabości
i mocy krzyża, zdolne do ujawnienia wielkości i duchowego bogactwa człowieka.
ks. Wojciech Hanc
Strona główna |
Zeszyt
bieżący |
Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne |
Redakcja
|Kontakt
"Ateneum Kapłańskie" 1999-2001