Zeszyt 3 (559)
Maj - Czerwiec  2002 r. | Tom 138

Do strony głównej


Ryszard Groń

 

Chrześcijańskie traktowanie zwierząt

 

Można dziś mówić o dwóch skrajnych postawach, jeśli chodzi o sposób podchodzenia człowieka do zwierząt: 1) urzeczowiania zwierząt, tzn. traktowania ich jak bezczuciowych rzeczy, nie licząc się z tym, że one cierpią (reifikacja zwierząt); 2) personalizacja zwierząt, tzn. przypisywanie im godności osobowej na równi z ludźmi (zoopersonalizm). W obydwu przypadkach mamy do czynienia z niebezpiecznymi tendencjami, ponieważ skrajne opinie, na jakich one bazują, wypaczają prawidłowy, zdroworozsądkowy obraz świata i człowieka, przyczyniając się do różnych wynaturzeń i nadużyć.

1. Reifikacja zwierząt

Pierwsza skrajna postawa jest zakorzeniona w prawie rzymskim, kiedy to po raz pierwszy dokonano klasyfikacji świata na rzeczy i osoby, w tym ostatnim przypadku myśląc jedynie o człowieku, który z racji swej duchowej natury górował nad nimi. Podział ten funkcjonował jeszcze do niedawna w prawie stanowionym poszczególnych państw, również w prawie polskim do 1997 r. Zwierzę było rzeczą znajdującą się pod władzą, czyli w posiadaniu, człowieka, który mógł nią dysponować dla swojego rozwoju. Jako takie, zwierzę nierzadko stawało się przedmiotem niehumanitarnego traktowania związanego z zadawaniem cierpień. Wszystko tu było podporządkowane interesowi właściciela.1

Słuszny pogląd o wyjątkowej pozycji człowieka w świecie przyrody, ugruntowany przez systemy filozoficzne antyku i średniowiecza chrześcijańskiego, został spaczony z chwilą pojawienia się w XVIII w. nurtów naturalistyczno-liberalnych. Na ich gruncie powstał nowy świat idei, który przyczynił się do rozwinięcia agresywnych (utylitarystycznych) doktryn ekonomicznych nowożytnych systemów społeczno-ekonomicznych, zarówno liberalnych jak i kolektywistycznych. Inspirowane dodatkowo kultem, czy wręcz apoteozą nauki i techniki, ożywione wiarą w niezawodność ciągłego postępu, szły one na podbój świata pod hasłem „homo aeconomicus” społeczeństwa dobrobytu, ujarzmiania przyrody przy pomocy techniki i poddania jej zorganizowanej (konsumpcyjnej) woli człowieka. Naturalnym skutkiem tej ideologicznej inspiracji stał się m. in. paradygmat, który wyższość człowieka nad przyrodą przekształcił w zasadę niszczycielskiej, eksploatacyjnej dominacji człowieka nad światem przyrody.2

Nic więc dziwnego, że za taką mentalnością szła praktyka rzeczowego traktowania fauny. Ukształtowane formy rynku kapitalistycznego i socjalistycznego uczyniły ze zwierząt „towar” konsumpcyjny przydatny do realizacji już nie tylko zrozumiałych, podstawowych potrzeb człowieka, jak pożywienie, ubiór, ale i tych niekoniecznych, wynikłych ze sztucznych potrzeb ideologii, reklamy, rozrywki, czy innej formy próżności ludzkiej; i to nierzadko kosztem najmniejszych nakładów finansowych w celu największych zysków. Socjalistyczna hodowla zwierząt przybrała charakter istnego przedsiębiorstwa, w którym odbywała się „produkcja zwierzęca” dysponująca „masą towarową” czy „surowcem zwierzęcym”. W krajach kapitalistycznych wymyślono nowe metody „produkcyjne”, które miały na celu bezwzględną maksymalizację wydajności zwierząt i otrzymanie towarów odpowiadających coraz wyższym wymaganiom smakowym ludzi, oczywiście bez liczenia się z koniecznymi potrzebami zwierząt.3

Sytuacja zwierząt musiała być drastyczna, skoro równolegle do tych tendencji zaczęły podnosić się głosy piętnujące bezkarne postępowanie ludzi wobec zwierząt. I tak, już w XVIII w. sam twórca filozofii naturalistycznej, J. J. Rousseau, wystąpił z tezą, że zwierzętom przysługuje prawo do tego, „aby nie były źle traktowane przez ludzi”. Pod wpływem A. Schopenhauera, H. Spencera i im podobnych, zaczęła się budzić tzw. „etyka zwierząt”, postulująca przyznanie zwierzętom praw moralnych. W dziewiętnastym stuleciu zaczęły powstawać stowarzyszenia filoanimalistyczne4  propagujące ideę społecznej opieki nad zwierzętami,5  głównie zaś walki z praktyką tzw. wiwisekcji, czyli dokonywania operacji na żywych zwierzętach w celach doświadczalnych, najczęściej bez znieczulenia.6

Praktyka rzeczowego i konsumpcyjnego, tzn. nastawionego na jak największy zysk, traktowania zwierząt przez ludzi posunęła się dziś do wielu skrajnych i niehumanitarnych postaw, przybierając w rezultacie następujące formy, powodując zatem słuszny głos sprzeciwu:

– hodowla (i ubój) zwierząt w celach uzyskania maksymalnych korzyści ekonomicznych; wiele wątpliwości budzą tu metody manipulowania warunkami życia zwierząt, którym odbiera się nieodzowną dla ich normalnego dobrostanu przestrzeń życiową, którym brak ciepłego i suchego legowiska, możliwości poruszania się czy zmiany pozycji ciała; całą ich egzystencję nierzadko redukuje się do fizjologicznych procesów przyjmowania pokarmu, trawienia i rośnięcia; przestał być im znany naturalny rytm dnia i nocy oraz pór roku; nie docierają do nich niemal żadne bodźce; nie szukają pożywienia, żyją w stanie psychicznej jałowości; chodzi tu o chów kurcząt, świń, owiec, koni czy bydła, powodujący nie tylko choroby i (samo)okaleczenia, ale swoistą krzywdę, a właściwie ich cierpienia;7

– transport zwierząt odbywany w makabrycznych warunkach i bez kontroli;

– bezpodstawne (niekonieczne) używanie zwierząt do różnych bolesnych eksperymentów medycznych (wiwisekcja) i do testowania kosmetyków, detergentów czy innych medycznych (chemicznych) środków;

– rytualny ubój zwierząt (szczególnie praktykowany w judaizmie i islamie);

– polowania sportowe na zwierzynę (lisy, jelenie) oraz używanie zwierząt dla (krwawych) celów rozrywkowych (walki kogutów, psów, byków, czyli tzw. tauromachia);

– kłusownictwo na dzikich zwierzętach, ptakach i rybach;

– zadawanie nieusprawiedliwionych cierpień zwierzętom, z powodu braku opanowania, z chęci wyładowania pasji, z lekkomyślności, albo z pobudek sadystycznych; mieści się tu los zwierząt domowych porzuconych czy w różny sposób maltretowanych przez ich właścicieli, zabijanie małych szczeniaków na oczach ich matek itp.;

– (niektórzy podważają) sens trzymania dzikich zwierząt w ogrodach zoologicznych, w domach prywatnych, oraz zabijania (dzikich) zwierząt dla mięsa, skóry czy futra, biorąc pod uwagę rzadkość ich występowania, czyli (wy)tępienie przez człowieka cennych gatunków zwierząt (np. bizony, polskie tury, foki).8

Cały problem sprowadza się ostatecznie do zadawania niepotrzebnych i nieuzasadnionych cierpień zwierzętom i pozbawienia ich normalnego poziomu dobrostanu, co także powoduje ich cierpienie.9  Wiele z tych zagadnień, dzięki działalności różnych organizacji na rzecz ochrony środowiska i zwierząt, doczekało się już na szczęście humanitarnych odpowiedzi ze strony prawodawców, hodowców, przemysłowców i innych ludzi mających wpływ na poprawę ich losu. Jednakże, równocześnie z reifikacją zwierząt, pojawiła się na horyzoncie inna niebezpieczna tendencja, która poszła w drugim skrajnym kierunku, a mianowicie personalizacji zwierząt.

2. Zoopersonalizm

Skrajne formy urzeczowiania zwierząt sprowadziły, jako reakcję, drugą skrajną postawę, personalizacji zwierząt. Na tle XVIII i XIX-wiecznej transformacji ideologiczno-społecznej, zaczynają pojawiać się stowarzyszenia filoanimalistyczne, propagujące idee przyznawania zwierzętom podmiotowości moralnej. Zostały one podbudowane ideologicznymi podstawami filozoficznymi ewolucjonizmu i monizmu (holizmu10 ) pochodzenia orientalnego i pozachrześcijańskiego. Na ich fundamencie powstały biocentryczne (z żywą przyrodą jako centrum) lub ekocentryczne (z ekosystemem jako centrum) systemy ekologiczne, reprezentowane dziś przez tzw. „ekologię głęboką”11  i jej podobne (A. Naess, G. Sesions, P. Singer, A. Brennan, R. Attfield, J. Lovelock, P. W. Taylor, M. Smith, B. Williams, F. Capra, C. Spretnek, K. M. Meyer-Abich), obecne również w polskim środowisku naukowym (H. Skolimowski, K. Woloszczyk). Odpowiada im tzw. „nowa etyka” swoistego „kultu (szacunku dla) życia” (A. Schweitzer, H. Skolimowski, Z. Piątek, K. Bonenberg), czyli kształtowanie tzw. „człowieka ekologicznego”, w czym dominuje imperatyw moralny szacunku dla życia, w imię harmonii z całym stworzeniem,12  a nawet w imię ocalenia w ogóle gatunku ludzkiego.

Ta diametralna zmiana punktu widzenia, jako wyraźna reakcja na dotychczasową eksploatacyjną politykę człowieka, nie tylko przydaje Przyrodzie (w tym, przede wszystkim, zwierzętom) status moralny, co już jest wielce niepokojące, ale stawia samego człowieka w roli instrumentalnej tejże samej Przyrody. Krytycy „ekologii głębokiej”, i jej podobnych, zauważają wiele niebezpieczeństw, które się z tym wiążą: zatarcie obiektywnej skali wartości świata, faktyczne zredukowanie podmiotowości człowieka do roli przedmiotu, tj. do rzeczy w pajęczynie rzeczy; będzie go można teraz traktować na równi z rośliną i zwierzęciem, którym przysługuje przecież taki sam status moralny; zakwestionowanie etyki przez myślenie ekologiczne (holistyczne); oddawanie etycznej czci dla ekosystemów naturalnych, a więc uleganie pewnej formie kultu Natury, popadając w swego rodzaju pseudoreligię.13  Jakże czytelne jest to w jednej z najbardziej reprezentatywnych teorii ekoholistycznych, tzw. „hipotezie Gai” J. Lovelocka.14  „Stawianie znaku równości między człowiekiem a naturą – przypomina jeden z krytyków – znane było ideologom hitleryzmu, którzy w biocentrycznej wizji świata nie dostrzegali podstaw, by osoba ludzka podlegała innym prawom niż świat roślin i zwierząt. Twierdzili bowiem, że «wszystko jest życiem» (Alles ist Leben). Realizacja tego postulatu prowadziła do «zasypania» różnicy między człowiekiem i naturą”.15

Biocentryczne (holistyczne) podstawy systemów ekologicznych posłużyły zatem obrońcom zwierząt (etykom, filozofom, naukowcom z różnych dziedzin przyrodniczych), szczególnie na Zachodzie i w USA, do postulowania ustanowienia statusu moralnego fauny, jako formy ich obrony przez eksploatacyjną polityką człowieka. Cytowany tu już T. Ślipko nazywa ich z tego powodu „filoanimalistami” lub „filozoonistami”. To w głównej mierze właśnie dzięki ich publikacjom doszło do uchwalenia 15 października 1978 r. pod egidą UNESCO Światowej Deklaracji Praw Zwierząt.16  Do czołowych przedstawicieli obrońców tych praw należą: J. Feinberg, R. D. Ryder, P. Singer, T. Regan, Ch. Hoff, S. R. L. Clark, W. Aiken, Ch. Stone, A. Linzey i inni, a na naszym polskim gruncie pod ich wpływem zdają się być Z. Piątek i S. Sencerz.17

Ich argumentacja zasadniczo koncentruje się na uznaniu pewnego zmysłowego psychizmu zwierząt, mylnie utożsamianego z wyjątkowym, psychiczno-duchowym elementem natury człowieka. Wychodząc z tej błędnej przesłanki, mylnie porównywano zdolności intelektualno-wolitywne istoty ludzkiej do zmysłowo-instynktownego reagowania zwierzęcia na poszczególne bodźce zewnętrzne; reagowania utrwalanego na zasadzie powtórzeniowych odruchów. Tę ostatnią zdolność można dziś nazwać psychizmem, jednak nie duszą, na wzór duchowej natury ludzkiej, która ostatecznie decyduje o osobowej (podmiotowej), więc i moralnej strukturze człowieka.18

Argumenty filoanimalistów – oparte na tej podstawie – dochodziły do szokujących tez, ostatecznie sprowadzając ludzi do rzędu zwierząt. Szczególnie ulubionym argumentem było odwoływanie się do przypadków ludzi umysłowo upośledzonych lub psychopatycznych zbrodniarzy, w rodzaju Hitlera, których niefunkcjonujące zdolności umysłowe porównywano z psychicznymi możliwościami wyżej zorganizowanych ssaków czy innych zwierząt, jak: delfinów, wielorybów, kotów, psów. Nie dziwi tu np. zdanie rodzaju: „Nawet przy największych staraniach z naszej strony, niektóre upośledzone dzieci nigdy nie osiągną psychicznego poziomu psa”.19

Fakt wykorzystywania zwierząt dla różnych potrzeb człowieka i związane z tym często niehumanitarne traktowanie, a szczególnie wiwisekcję, interpretowano jako przykład szowinizmu (speciesism) gatunkowego uprawianego przez ludzi, mającego niegdyś w historii wzorce w niesprawiedliwym traktowaniu niewolników, murzynów (rasizm) i kobiet (antyfeminizm).20  Znany tu jest klasyczny casus możliwego lądowania Marsjan, którzy dla pogłębienia swojej znajomości Ziemi i ludzi, mogliby poddać tych ostatnich bolesnym eksperymentom medycznym. Podobnie dziś postępują ludzie w stosunku do świata zwierząt.21  Wręcz szukujące stało się prowokacyjne zastosowanie następujących pojęć dla oznaczenia ludzi i zwierząt: human animal (ludzkie zwierzęta) i non human animal (pozaludzkie zwierzęta), jakimi posłużył się jeden z czołowych filoanimalistów.22  Były też próby zbagatelizowania samego problemu osobowości, jako obiektywnego kryterium godności człowieka, proponując w zamian poszanowanie wszelkiej żywej istoty na podstawie jej wewnętrznej, immanentnej wartości.23

Wiele spośród proponowanych tu postulatów uwzględniono w tekście wzmiankowanej tu już Światowej Deklaracji Praw Zwierząt, zatwierdzonej przez UNESCO w 1978 r., na prośbę i za staraniem Międzynarodowej Federacji Praw Zwierzęcia (1977). Jej biocentryczne podłoże oraz wpływy filoanimalistów widać szczególnie w Preambule i w użyciu kilku niepokojących sformułowań. Oto istotne treści tego dokumentu:

„Z uwagi na to, że każde zwierzę ma pewne prawa, że znajomość i lekceważenie tych praw sprowadziły człowieka i prowadzą go nadal na drogę przestępstw przeciwko naturze i zwierzętom; że uznanie przez gatunek ludzki prawa innych gatunków zwierzęcych do egzystencji stanowi podstawę współistnienia wszystkich istot żywych; że człowiek popełnia zbrodnię ludobójstwa; że poszanowanie zwierząt przez człowieka wiąże się z poszanowaniem ludzi między sobą, i że już od najmłodszych lat należy człowieka uczyć obserwować, rozumieć, szanować i kochać zwierzęta (Preambuła).

Wszystkie zwierzęta rodzą się równe wobec życia i mają te same prawa do egzystencji (art. 1).

Każde zwierzę ma prawo do szacunku (art. 2a).

Człowiek, jako gatunek (rodzaj) zwierzęcy, nie może rościć sobie prawa do tępienia innych zwierząt lub do ich wyzyskiwania. Ma natomiast obowiązek wykorzystywania całej swej wiedzy w służbie zwierząt (art. 2b).

Każde zwierzę ma prawo oczekiwać od człowieka opieki i ochrony (art. 2c).

Żadne zwierzę nie może być przedmiotem maltretowania i aktów okrucieństwa (art. 3a).

Jeżeli okaże się, że zwierzę trzeba uśmiercić, należy to uczynić szybko, nie narażając go na ból i trwogę (art. 3b).

Żadne zwierzę nie powinno służyć rozrywce człowieka (art. 10a).

Wystawianie zwierząt na pokaz oraz widowiska z udziałem zwierząt poniżają godność zwierzęcia (art. 10b).

Każdy akt prowadzący do zabicia zwierzęcia bez koniecznej przyczyny jest mordem, czyli zbrodnią przeciwko życiu (art. 11, por. też art. 12a o zbrodni przeciwko gatunkowi zwierząt).

Zwierzę martwe należy traktować z poszanowaniem (art. 13a).

Stowarzyszenia ochrony i opieki zwierząt powinny mieć reprezentantów na szczeblu rządowym (art. 14a).

Prawa zwierząt powinny być rozpowszechniane (w sensie bronione, strzeżone) na równi z prawami człowieka (art. 14b)”.24

Na pewno trzeba tu podkreślić wielki postęp w stwarzaniu humanitarnych warunków dla obchodzenia się ze zwierzętami. Słusznie zaakcentowano ich prawo do życia, przyzwoitego traktowania oraz ochrony ze strony człowieka. Jednakże budzą zastrzeżenia wyraźne wpływy biocentrycznego punktu widzenia tej Deklaracji: np. mowa o reprezentacji „interesów” zwierząt na szczeblu rządowym (por. P. Singer), o swoiście pojętych przestępstwach czy morderstwach dokonywanych na zwierzętach lub na ich całych gatunkach (por. koncepcję szowinizmu gatunkowego

R. Rydera); nazwanie człowieka rodzajem (gatunkiem) zwierzęcym odbierającym mu (skądinąd słusznie) prawo do eksploatacji innych gatunków świata zwierzęcego (por. P. Singer, R. D. Ryder); zastosowanie do zwierzęcia pojęcia godność, zastrzeżonego dotychczas wyłącznie dla ludzi (por. hasło poszanowania zwierzęcia jako istoty żywej, na podstawie jego wewnętrznej wartości, postulowane przez S. R. L. Clarka). „Nie sądzę – komentuje jedna z sympatyczek stanowiska filoanimalistycznego – aby to (użycie pojęcia godności w stosunku do zwierząt) poniżało godność człowieka”.25  Podobnie pojęcia godności w stosunku do zwierzęcia użył – pewnie nie bez wpływu tej Deklaracji – parlament austriacki, wnosząc je do swojej konstytucji.26  W oparciu wreszcie o artykuł 13a, mówiącym o poszanowaniu martwych zwierząt, można dopiero pełniej zrozumieć sens istnienia na Zachodzie cmentarzy dla zwierząt.

Można powiedzieć, że są to już konkretne próby czysto biologicznego (rzeczowego) traktowania człowieka, przed którymi od dawna przestrzegają krytycy stanowiska biocentrycznego, jako wynik domagania się moralnego równouprawnienia dla zwierząt. Bardzo niepokojąco na tym tle, wręcz jako złowieszczy manifest, przedstawia się prowokacyjna propozycja P. Singera określenia człowieka i zwierzęcia jako human animal i non-human animal. A R.D. Ryder, domagając się praw dla zwierząt, pisze wprost: „Skoro my – jako zwierzęta – respektujemy interesy innych osobników należących do naszego tzw. gatunku, to dlaczego nie mielibyśmy darzyć podobnym szacunkiem także innych gatunków?”.27

Na szczęście nasza polska Ustawa o Ochronie Zwierząt z 1997 r., idąc w tym za postanowieniami prawnymi innych państw (Austria 1988, Niemcy 1990), wraz z jej późniejszymi zmianami,28  nie została jak na razie opanowana przez biocentryczny punkt widzenia. Wprost przeciwnie, zauważamy tu bardzo zrównoważone i dostosowane do natury zwierząt (co ważniejsze, zdereifikowane, czyli odrzeczowione) odniesienie, które można odczytać już na samym początku: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” (art. 1, ust. 1).

I choć ustęp 2 tego artykułu nakazuje w sprawach nie uregulowanych w tej ustawie, stosować do zwierząt odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy, to przecież wiadomo, że odpowiednie stosowanie do zwierząt przepisów o rzeczach, nie może być rozumiane w ten sposób, że stosuje się do nich automatycznie wszystkie przepisy o rzeczach. Dereifikacja zwierząt zobowiązuje bowiem podmiot, stosujący prawo, do takiej interpretacji przepisów, która uwzględnia aksjologię prawnej ochrony zwierząt.29 

To, że zwierzęta nie są podmiotami moralnymi, oczywiście nie oznacza, że są poza moralnością, tzn. poza ochroną moralności, i należy je traktować jak rzeczy, zadając im zbędne cierpienia. Istota problemu tkwi w moralnej strukturze człowieka i w jego humanitarnym podejściu do środowiska naturalnego, w tym i świata zwierzęcego. W ramach tego humanitaryzmu mieści się ekologiczne nastawienie człowieka wyrażone w szacunku (do) i ochronie przyrody, którą głosi chrześcijańska etyka.

3. Etyka katolicka na temat traktowania zwierząt

Jak już mogliśmy zauważyć, błędem systemów biocentrycznych jest przede wszystkim odrzucenie antropocentryzmu, które stało się jakby warunkiem wstępnym uprawiania w ogóle ekologii, a w niej tzw. „nowej etyki”; ponieważ – w myśl tych systemów – to właśnie człowiek, ze swym przekonaniem o uprzywilejowanej pozycji w świecie i o dominacji nad stworzeniem, jest przyczyną degradacji środowiska naturalnego. Następnym błędem jest swoistego rodzaju ubóstwienie przyrody (na podstawie jej „wewnętrznej wartości”) pod hasłem szacunku (wręcz, „kultu”) dla życia, obejmujące tą witalną zasadą – obok przyrody ożywionej – również człowieka, tak przecież różnego istotowo od świata poza-ludzkiego; istnienie bowiem istotowych różnic pomiędzy wymienionymi bytami winno pociągać za sobą proporcjonalnie modyfikację należnego im szacunku. Wreszcie kolejnym błędem jest nie branie pod uwagę grzesznej (pękniętej) kondycji człowieka, wychodząc z założeń antropologii naturalistyczno-liberalnych; doprowadziło to do tego, że nawet chrześcijański model antropologiczny zaczęto interpretować właśnie w tym duchu, naturalnej dobroci i absolutnej wolności człowieka; nic więc dziwnego, że czytamy i słyszymy zarzuty biocentrystów, że chrześcijaństwo w istocie pozwala nam robić ze zwierzętami, co nam się żywnie podoba.30

Nauka chrześcijańska bierze pod uwagę wszystkie te zakwestionowane elementy i wplata je w ogólną wizję świata, widzianą w świetle jej teologicznych i filozoficznych podstaw. I od razu trzeba tu zaznaczyć, że opiera się przy tym na przesłankach nie tylko rozumu ludzkiego, ale również na światle Objawienia Bożego obecnego w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. Jest to ważna wzmianka, jeśli mamy mówić o etyce chrześcijańskiej. Dla lepszej jednak komunikatywności z ludźmi np. niewierzącymi, lub z tymi dla których argumenty religijne nie odgrywają większej roli, obok racji teologicznych, przesłanki racjonalne (filozoficzne) mogą mieć dość istotną wartość argumentacyjną.

Podstawowe tezy etyki człowieka w jego relacji do zwierząt wynikają z ogólnych zasad etyki środowiska naturalnego, które osadzają się na czterech przesłankach: prymacie człowieka w świecie przyrody, instrumentalnej roli tej przyrody, postulatach kontemplacji, symbiozy i produkcji, oraz normach humanitaryzmu, roztropności i umiaru.31

Chrześcijaństwo w oparciu o Pismo Święte, wychodzi z założenia, że człowiek jest istotą wyjątkową, z racji obdarowania przez Boga duchowym elementem, wyrażonym w jego naturze rozumnej i wolnej, co stanowi o jego podobieństwie do samego Boga, Którego jest też obrazem (por. Rdz 1, 26-27). Z tego faktu wynika właśnie jego godność osoby. Jest to wartość fundamentalna i absolutna, niezależna od gatunkowych (biologicznych) cech człowieka, stworzona poza nim i bez jego udziału.32  Trzeba szczególnie podkreślić tę specyfikę stanowiącą o godności osobowej człowieka, wobec wzmianki filoanimalistów mówiących o godności zwierzęcia. Szczególnie niebezpiecznie przedstawia się tu postulat wzmiankowanego już P. Singera, który domaga się zmiany tradycyjnej etyki chrześcijańskiej, podkreślającej godność osoby, na etykę tzw. „jakości życia”, czyli interesu.33

Wyjątkowość osoby ludzkiej potwierdza jeszcze inna prawda biblijna, że człowiek został stworzony jako ostatni z bytów ziemskich, stając się poniekąd „koroną” stworzenia, odpowiedzialnym za to stworzenie przed Bogiem, właśnie z racji swej rozumnej natury; tym bardziej, że otrzymał od Boga nakaz „czynienia sobie ziemi poddaną” (Rdz 1, 28), co też czyni przez wytwory kultury, przedłużając niejako stwórcze, a po upadku grzechowym, zbawcze (w Jezusie Chrystusie) dzieło Boga.

Z jednej strony jest więc prawdą, że człowiek stanowi wspólny element z przyrodą przez fakt bycia istotą stworzoną. Z tego wynika wartość samej przyrody jako dobra stworzonego odzwierciedlającego dobroć Boga (por. Rdz 1, 1-2). Właśnie ten fakt bycia stworzeniem Bożym, dodatkowo odnowionym przez Chrystusa, stanowi o szacunku, jakim chrześcijanin winien darzyć przyrodę; na wzór św. Franciszka z Asyżu, który nie wahał się nadać jej poszczególnym elementom miana braci i sióstr, mając na względzie wspólne całemu stworzeniu, w tym również człowiekowi, Boże ojcostwo, pochodzenie czy źródło.34  Wiemy, że to właśnie Franciszka papież Jan Paweł II obrał w 1979 r. patronem ekologii.35

Ale z drugiej strony, zdolność rozumowa daje człowiekowi wyjątkową pozycję w tym świecie, czyniąc go odpowiedzialnym za wszystkie stworzenia. Idea ta występuje najwyraźniej przy stwarzaniu zwierząt (por. Rdz. 2, 18n.). One to mają stanowić dla człowieka pomoc oraz mają mu towarzyszyć. On zaś, ze swej strony, powinien jednocześnie nad nimi „panować” (por. Rdz 1, 26-28). Myśl tę wyraża najdobitniej nadawanie im imion. Imiona zwierząt mają być takie, jakie nadał im człowiek. Ten, z kolei musi przyjąć zwierzęta takie, jakie zostały stworzone, lecz poprzez nadanie im imion wyznacza im miejsce w świecie oraz określa konkretne ich przeznaczenie.36

Wielką kontrowersję wzbudzało w swoim czasie sformułowanie „panowanie” człowieka nad przyrodą, rozumiane nieopatrznie w kontekście dzisiejszej nieumiarkowanej eksploatacji i dewastacji środowiska naturalnego. „Panowanie” biblijne nie upoważnia na pierwszym miejscu do stosowania przemocy, lecz zobowiązuje (również) do służby i troski o utrzymanie przestrzeni życiowej. Na starożytnym Wschodzie nie przypadkowo więc mówiono o panującym jako o pasterzu. Ponadto, biorąc pod uwagę szerszy kontekst biblijnego opisu stworzenia, trzeba zauważyć, że po stworzeniu Pan Bóg dał człowiekowi ogród, aby „uprawiał go i doglądał (strzegł)” (Rdz 2, 15). „Uprawianie” (hebr. abad) i „doglądanie” (hebr. samar) ziemi należy do kultury człowieka w pierwotnym jej znaczeniu. Z tego wynika prymat człowieka w świecie przyrody.37  Jest to pojęcie, które ma zastosowanie w argumentacji filozoficznej.

Rzeczywiście, niezależnie od fundamentu biblijnego, wyraźnie widać wyjątkowość człowieka na tle całej przyrody. Żadne inne stworzenie, a już szczególnie obdarzone swoistym psychizmem zwierzęta, nie ma samoświadomości, uzdalniającej go do wolnej samodeterminacji w kierunku obranego przez siebie celu, jak to jest w przypadku człowieka. To stanowi o jego godności osoby, podmiotowości. Tylko człowiek jako osoba może być sprawcą odpowiedzialnego, moralnego działania. Sama przyroda nie daje nam wzorców zachowania się. Sieje bowiem zniszczenie i udręczenie, wywołuje cierpienie i powoduje śmierć. W świecie zwierząt panują działania płynące z instynktów. Nie ponoszą one za to żadnej winy. Odpowiedzialność moralną może ponosić tylko człowiek. W ten sposób osoba jest czymś najdoskonalszym w przyrodzie.

Zwierzęta podlegają bezwzględnie prawu natury jako przedmioty tego prawa, ponieważ inklinacje naturalne determinują całkowicie ich postępowanie. Człowiek jednak działa jako podmiot prawa, sam w akcie wolnej decyzji determinując siebie do działania w kierunku poznanego i umiłowanego dobra swej natury. Zwierzęta nie uczestniczą z nami w uprawianiu i pielęgnowaniu świata. W znacznym stopniu pozostają do dyspozycji człowieka służąc mu do jego samorealizacji i stając się poniekąd środkiem jego doskonalenia, a przez to i doskonalenia świata. Tak więc tylko człowiek jako byt rozumny może być uznany za podmiot moralności. Źródła moralnych postaw w stosunku do zwierząt należy zatem poszukiwać nie w zwierzętach, ale poza nimi, w człowieku.38

Przyroda (a w niej i zwierzęta) stanowiąc środek, na różne sposoby stwarza warunki do zachowania egzystencji i moralnego rozwoju człowieka. Środek ten przybiera potrójną postać powiązań człowieka z przyrodą, czyniąc z niej dla człowieka przedmiot kontemplacji, symbiozy i produkcji.39  Pierwsza z tych dziedzin stanowi wyraz aktywności duchowych uzdolnień człowieka, a więc poznawczych, wolitywnych i estetycznych, dzięki którym osoba ludzka poprzez przyrodę realizuje swoje dążenia do prawdy, dobra i piękna w najróżnorodniejszych postaciach (literatura piękna, sztuka...). Sfera symbiozy człowieka z przyrodą dotyka tych elementów przyrody, od których zależy stan biologicznego i psychicznego zdrowia człowieka. Stąd wyrósł właśnie współczesny problem ekologiczny, co jest najlepszym dowodem doniosłej roli przyrody w kształtowaniu biologicznych warunków życia i rozwoju człowieka. Wreszcie przyroda jawi się jako warsztat pracy człowieka; najbardziej typowym jej przejawem jest praca produkcyjna i usługi; bez nich żaden postęp nie byłby możliwy. Tak człowiek przetwarzając w toku pracy przyrodę, stwarza w pewnym stopniu samego siebie.40

Te trzy poziomy relacji człowieka do przyrody, by były naznaczone moralnością, muszą mieć zapewnione niezbędne warunki rozwoju.

W myśl tego, przysługuje zatem człowiekowi prawo do kontemplowania (tzn. poznawania, miłowania, estetycznego przeżywania) przyrody, do zachowania jej w stanie niezbędnym do utrzymania odpowiednich dla niego warunków życia, i do twórczego jej przetwarzania. Z tymi prawami idą w parze i obowiązki: uszanowania moralnego ładu wyrażonego przez stosunek człowieka względem przyrody i zachowania tego ładu w jego postępowaniu.41  „Człowiekowi zatem przysługuje prawo i obowiązek traktowania środowiska naturalnego zgodnie z jego potrójną funkcją w kształtowaniu moralnej doskonałości człowieka jako osoby. A więc winien on szanować przyrodniczy status środowiska naturalnego, chronić je przed dewastacją i używać w granicach wyznaczonych racją rozumnego zharmonizowania przysługujących mu uprawnień”.42  Tak pojęte panowanie człowieka nad przyrodą ks. T. Ślipko nazywa „etyką włodarzenia człowieka nad przyrodą, zgodnie z własną moralną naturą i godnością”.43

Papież Jan Paweł II wyznacza dwie granice dla panowania (włodarzenia) człowieka nad światem przyrody: pierwszą jest sam człowiek, drugą są same istoty stworzone, czy raczej wola Boża wyrażona w ich naturze.44  Znaczy to, że człowiek nie może wykorzystać przyrody przeciwko własnemu dobru i dobru innych ludzi w teraźniejszości i przyszłości. Nie może też czynić ze zwierzętami tego, co mu się żywnie podoba; wprost przeciwnie, ma okazywać z nimi solidarność, uznając ich instynkty i tropizmy za przejaw prawa natury, tzn. szanując ich własne prawa i porządek.45

Inne, nierzadko eksploatacyjne (dewastacyjne) traktowanie przyrody przez człowieka, wyrażające się w utylitarystycznych i konsumpcyjnych tylko postawach, wiąże się z kondycją grzeszną człowieka, której jakoś nie biorą pod uwagę współczesne pozachrześcijańskie systemy ekologiczne. Biblia tłumaczy je upadkiem grzechowym człowieka i nieposłuszeństwem Bogu. W związku z tym pojawiło się zło w świecie i śmierć, mające swoje źródło w sercu (tzn. w moralnie złej, nieuporządkowanej postawie) człowieka. Wraz z człowiekiem (z jego nieuporządkowaniem) skażenia doznało całe jego środowisko naturalne (por. przekleństwo węża, ziemi, Rdz. 3, 14.17). W przypadku nadużyć w stosunku do tego środowiska mówi się dziś o tzw. grzechu ekologicznym. Stworzenie, z człowiekiem na czele, doznało jednak odkupienia w osobie Jezusa Chrystusie, we Wcieleniu Syna Bożego, który poprzez swoje życie uświęcił całą Naturę, poprzez swoje Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie poderwał wszystko z powrotem ku Ojcu. Od tej pory aż do Paruzji (powtórnego przyjścia Jezusa na końcu czasów) trwa powolny proces powrotu wszystkiego stworzenia do Boga, z odnawiającym się przez łaskę (miłość) Bożą człowiekiem na czele (por. Ap 21, 1; Rz 8, 19-22),46  pod warunkiem nawrócenia tego ostatniego.

Niezależnie jednak od tego, jaka będzie nasza opinia na temat grzechu pierworodnego czy upadku człowieka, o którym mówi Biblia, doznajemy w (i na) sobie nie raz moralnego nieuporządkowania, które pociąga za sobą degradujące człowieka i jego naturalne środowisko skutki. Stąd płynie postulat i moralny obowiązek obrony i ochrony środowiska naturalnego.

Biblijnymi motywami tej ochrony są:

– szacunek do środowiska jako dzieła Bożego jest szacunkiem i formą uwielbienia wobec Boga Stworzyciela, a jego brak – zdradza grzeszną postawę względem Niego;

– kierowanie się w jej ochronie rozsądkiem i mądrością są doskonałą realizacją Bożego polecenia: „czyńcie sobie ziemię poddaną”;

– niszczenie środowiska jest niszczeniem samego człowieka, stanowiąc pośrednio wykroczenie przeciwko przykazaniu: „nie zabijaj”;

– ochrona środowiska, w tym zwierząt, stanowi realizację Chrystusowego przykazania miłości;

– ochrona środowiska, więc i zwierząt, jest powolnym przygotowaniem do Paruzji, do „nieba nowego i nowej ziemi”, kiedy to Bóg uczyni „wszystko nowe” (Ap 21, 5).47

Obok tych biblijnych motywów należy dodać inne racjonalne przyczyny, o których wspomniał papież Jan Paweł II, wyznaczając granice panowania człowieka nad światem, a jest nim osobowa pozycja człowieka oraz natura stworzeń. T. Ślipko wskazuje, w związku z tym, na obowiązek traktowania zwierząt z maksymalną dozą humanitaryzmu, proporcjonalnie do roli, jaką pełnią one w życiu człowieka, oraz kierowanie się roztropnością i umiarem w korzystaniu z postulatów kontemplacji, symbiozy i produkcji.48 

Nie ma więc potrzeby, aby dla ochrony środowiska, w tym zwierząt, ustanawiać dla nich specjalne prawa. Owszem istnieją „prawa” roślin i zwierząt, przynajmniej w tym sensie, że skoro wszystkie rzeczy są stworzone, to mają wewnętrzną wartość i powinny być zgodnie z nią traktowane. Lecz prawa każdego stworzenia zależą od jego natury i prawa zwierząt nie są takie same jak prawa człowieka. Nazywanie ich prawami stwarza niebezpieczne zamieszanie.49  W takim sensie stworzenia mają prawo do tego, by człowiek wykazywał wrażliwość na ich los i traktował je zgodnie z ich naturą oraz sensem istnienia, który jest przyporządkowany dobru całego kosmosu oraz istnieniu i rozwojowi gatunku ludzkiego. Wydaje się, że właśnie tymi przesłankami kierują się dziś ustawodawcy w ustalaniu norm ochrony środowiska, w tym zwierząt, o czym sygnalizowaliśmy już wyżej.

Trzeba przyznać, że historycznie rzecz biorąc, bardzo nowatorska była Ustawa Prezydenta Rzeczypospolitej Polski, I. Mościckiego, z 1928 r. o ochronie zwierząt, zabraniająca wprost znęcania się nad zwierzętami i precyzująca konkretne ich przypadki, nakładając za nie kary. Odpowiednie regulacje prawne stworzyła Rada Europy, przyjmując konwencje o ochronie zwierząt hodowlanych (1976), na rzecz ochrony zwierząt rzeźnych (1979), ochrony zwierząt podczas transportu międzynarodowego (1968), na rzecz ochrony zwierząt domowych (1987) oraz zwierząt wykorzystywanych w eksperymentach i do celów naukowych (1986).50

Jeżeli chodzi o konkretne przypadki etycznego traktowania zwierząt, nauka katolicka proponuje zdroworozsądkowe i humanitarne rozwiązania. Zadawanie zwierzętom cierpień w tym stopniu, w jakim jest to konieczne dla zabezpieczenia żywych interesów człowieka (odzieży, pożywienia), staje się moralnie dopuszczalne, byleby było dokonywane w sposób humanitarny. Wszelkie zadawanie zbędnych, nieuzasadnionych cierpień, o których wspominaliśmy na samym początku, jest moralnie naganne i niegodne człowieka jako osoby.

Szczególnym przypadkiem sprawiania bólu jest wiwisekcja w różnych postaciach: doświadczenia na żywych zwierzętach, bez znieczulenia, cięcia chirurgiczne, bicie, zakażanie, zatruwanie, wywoływanie sztucznych zaburzeń w funkcjonowaniu żywego organizmu, ale również testowanie leków, środków chemicznych czy dokonywanie krzyżówek genetycznych. Wszystko zależy tu od intencji, pobudek i innych okoliczności, w których człowiek podejmuje tego rodzaju działania. W pewnych warunkach działania te mogą okazać się moralnie usprawiedliwione i dopuszczalne, w sytuacjach rzeczywistej konieczności, tj. gdy chodzi o realizację w pełni racjonalnych, czyli niezbędnych dla postępu nauki celów badawczych. Należy tu jednak zawsze wykluczyć znęcanie się nad zwierzętami.

 

Przypisy

1 Więcej na ten temat zob. T.  L i s z c z,  Zwierzęta w prawie stanowionym, „Więź” 1997, nr 7, s. 46-54.

2 T.  Ś l i p k o,  Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki, Warszawa 1984, s. 34-38; więcej na ten temat, zob. J.  Ł u k o m s k i,  Historyczne i filozoficzne uwarunkowania antropocentrycznej etyki środowiska naturalnego, w: Ochrona środowiska społeczno-przyrodniczego w filozofii i teologii, red. J.M. Dołęga, J.W. Czartoszewski, A. Skowroński, Warszawa 2001, s. 247-262.

3 A.  S t r y s z a k,  O podstawowych problemach etyki weterynaryjnej, „Życie Weterynaryjne” 5(1993), s. 99.

4 „Filoanimalistyczny” (lub „filozoonistyczny”) to pojęcie ukute przez T. Ślipkę w stosunku do zwolenników przyznawania zwierzętom podmiotowości moralnej (w przeciwieństwie do tzw. „filohoministów”, przyznającym ją tylko i wyłącznie ludziom) – zob. T.  Ś l i p k o,  Granice życia, dz. cyt., s. 52; T.  Ś l i p k o,  A.  Z w o l i ń s k i,  Rozdroża ekologii, Kraków 1999, s. 159-160.

5 Pierwsze takie towarzystwo powstało w Anglii w 1822 r.; por. G.A.  T e u t s c h,  Lexikon der Umweltethik, Göttlinger-Düsseldorf 1985, s. 101-102.

6 Por. T.  Ś l i p k o,  Granice życia, dz. cyt., s. 50-51.

7 W.  E m p e l,  Lekarz weterynarii wobec cierpień zwierząt, „Życie Weterynaryjne” 6(1992), s. 121-124; trzeba tu jednak zasygnalizować przeciwny tym tezom głos oburzenia zoologów i zootechników, którego reprezentantem uczynił się prof. S.  W ę ż y k; otóż w swoim artykule (Kto jest rzeczywistym obrońcą praw zwierząt gospodarskich?, „Polskie Zwierzęta Gospodarskie” 12(1994), s. 27-28) – pełnym emocji bardziej niż rzetelnej argumentacji rozumowej – sprowadza całe niemalże zagadnienie do wymysłu obrońców zwierząt, tzw. welfarystów czy animalistów, nie znających prawdziwych realiów hodowli zwierząt gospodarskich opartych na nauce o zwierzętach.

8 Więcej na ten temat zob. A.  F r i s z k e,  Zwierzęta a człowiek rozumny, „Więź” 1998, nr 7, s. 29-39.

9 Więcej na ten temat zob. W.  E m p e l,  Dobrostan zwierząt, „Życie Weterynaryjne” 3(1996), s. 65-67; M.  P a w l a k,  Zagadnienie bólu u zwierząt domowych, „Polskie Zwierzęta Gospodarskie” 9(1994), s. 4-6.

10 Holizm (z greck. holos = cały) – stanowisko teoretyczne i postulat metodologiczny głoszący tezę, że rzeczywistość (przyrodnicza i społeczna) jest całością, a poszczególne jej części, wzajemnie powiązane, są zależne od całości i podporządkowane rządzącym nią prawom; termin ten wprowadził filozof J.Ch. Smuts (zm. 1950) w książce Holism and Evolution, w której próbuje połączyć darwinowską teorię ewolucji z myślą A. Einsteina i dowieść, że w całościowy proces ewolucji wpisany jest immanentny cel, a mianowicie: tworzenie coraz to bardziej złożonych form istnienia; zob. Holizm, w: Encyklopedyczny przewodnik po świecie idei, red. S. Bednarek, J. Jastrzębski, Warszawa 1996, s. 142.

11 Już w samej nazwie ujawnia się kontestacyjny charakter nowej ekologii; chodzi tu o „ekologię głęboką”, jako przeciwstawienie dotychczas panującej tradycyjnej „ekologii płytkiej”, „ochroniarskiej” czy „strachu”, nie będącej w stanie zażegnać niebezpieczeństwa zniszczenia świata; tylko ekologia głęboka, tzn. głębokie przeobrażenie ludzkiego widzenia świata, gruntowna zmiana paradygmatu naukowego, orientacji etycznych i zasad ludzkiego postępowania jest w stanie to zmienić – zob. Ekologia, w: Encyklopedyczny przewodnik..., dz. cyt., s. 84.

12 J.  Ł u k o m s k i,  Historyczne i filozoficzne uwarunkowania biocentrycznej etyki środowiska naturalnego, w: Ochrona środowiska społeczno-przyrodniczego..., dz. cyt., s. 391-414.

13 J.  Ł u k o m s k i,  Historyczne i filozoficzne uwarunkowania biocentrycznej etyki..., art. cyt., s. 411-414; A.  Z w o l i ń s k i,  Człowiek wobec przyrody, w: Człowiek – Osoba – Płeć, red. M. Wójcik, Łomianki 1998, s. 241-252.

14 J.  L o v e l o c k,  Gaia: A New Look at Life on Earth, New York 1979; zob. Hipoteza Gai, w: Encyklopedyczny przewodnik..., dz. cyt., s. 137-138; A. Zwoliński, Ekologizm, kult zielonej Gai, Kraków 1995.

15 S. Zięba, Religia a ekologia, w: Konferencje ekologiczne, Lublin 1995, s. 26-27.

16 Por. I.  L a z a r i - P a w ł o w s k a,  Kręgi ludzkiej wspólnoty, „Etyka” 18(1980), s. 213.

17 Zobacz poświęcony temu problemowi cały numer czasopisma „Etyka” 18(1980).

18 Świetną analizę i szczegółową krytykę stanowiska filoanimalistycznego przeprowadził T.  Ś l i p k o,  Granice życia, dz. cyt., s. 52-64; T.  Ś l i p k o,  A.  Z w o l i ń s k i,  Rozdroża ekologii, Kraków 1999, s. 163-166.

19 P.  S i n g e r,  Animal Liberation. Towards an End to Man’s Inhumanity to animals, London 1977, s. 37.

20 Por. D.  R y d e r,  Szowinizm gatunkowy, czyli etyka wiwisekcji, „Etyka” 18(1980), s. 39-47.

21 Zob. D.  R y d e r,  Victims of Science. The Use of Animals in Research, London 1976, s. 14-16; t e n ż e,  Szowinizm..., art. cyt., s. 43-46.

22 Zob. P.  S i n g e r,  Zwierzęta i ludzie jako istoty równe sobie, „Etyka” 18(1980), s. 49.

23 Zob. S.R.L. C l a r k,  The moral Status of Animal, Oxford 1977;  t e n ż e,  Prawa zwierząt, „Etyka” 18(1980), s. 77-85.

24 Zob. stronę internetową: www.wolfpunk.most.org.pl/unesco.

25 I.  L a z a r i - P a w ł o w s k a,  Kręgi..., art. cyt., s. 213.

26 T.  L i s z c z,  Zwierzęta..., art. cyt., przyp. 5, s. 51.

27 R.D.  R y d e r,  Szowinizm gatunkowy, art. cyt., s. 40.

28 Dz. U. Nr 111, poz. 724 ze zm., por. A.  L i p i ń s k i,  Elementy prawa ochrony środowiska, Zakamycze 2001; rozdział 10 tej pracy poświęcony jest ochronie zwierząt (s. 182-206).

29 T.  L i s z c z,  Zwierzęta..., art. cyt., s. 50.

30 Zob. jakikolwiek artykuł filoanimalistów zawarty w „Etyce” 18(1980).

31 T.  Ś l i p k o,  A.  Z w o l i ń s k i,  Rozdroża ekologii, dz. cyt., s. 168-171.

32 Zob. M.  F i l i p i a k,  Godność osoby w świetle opisu stworzenia człowieka, „Zeszyty Naukowe KUL”, 16(1973), z. 2, s. 29; więcej na ten temat zob. W.  G r a n a t,  Personalizm chrześcijański, teologia osoby ludzkiej, Poznań 1985.

33 P.  S i n g e r,  Practical Ethics, Cambridge 1979;  t e n ż e,  Rozważania o śmierci i umieraniu. Upadek etyki tradycyjnej, Warszawa 1985; więcej na ten temat zob. A.  B o h d a n o w i c z,  Od etyki godności osoby do etyki interesu. Peter Singer i jego próby zmiany paradygmatu etycznego, w: Moralne aspekty przemian cywilizacyjnych, red. J. Nagórny, A. Derdziuk, Lublin 2001, s. 91-110.

34 O.  S c h m u c k i,  Św. Franciszka z Asyżu mistyczna wizja świata i stworzeń oraz jej szczególna rola w warunkach dzisiejszego życia, „Aten. Kapł.” 88(1977), s. 39-52;

M.  D u b i n i n,  Święty Franciszek i jego brat słońce, „Więź” 7(1998), s. 105-112.

35 J a n   P a w e ł  II,  List Apostolski „Inter sanctos”, z 29 listopada 1979 r.,

w: Listy Pasterskie Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1997, s. 604-605.

36 K.  L e h m a n n,  Stworzoność człowieka podstawą jego odpowiedzialności za ziemię, „Communio”(pol.) 12(1992), nr 6, s. 50-53.

37 Więcej na ten temat zob. J.  Ł u k o m s k i,  Podstawy chrześcijańskiej etyki środowiska naturalnego, w: Ochrona środowiska w filozofii i teologii, J.M. Dołęga, J.W. Czartoszewski, Warszawa 1999, s. 177-202.

38 T.  Ś l i p k o,  A.  Z w o l i ń s k i,  Rozdroża ekologii, dz. cyt., s 168-170.

39 Tamże, s. 136-140.

40 Tamże, s. 137.

41 Tamże, s. 138.

42 Tamże, s. 139.

43 Tamże.

44 J a n   P a w e ł  II,  Przemówienie do uczestników konferencji „Człowiek i środowisko”, z 18 maja 1990, za: S.  C a l d e c o t t,  Prawa zwierząt, „Communio” (pol.) 12(1992), nr 6, s. 98.

45 J.  Ł u k o m s k i,  Podstawy chrześcijańskiej etyki..., art. cyt., s. 190-191.

46 Więcej na ten temat zob. R.  R o g o w s k i,  Zwierzęta nasi mniejsi bracia, „Więź” 1998, nr 7, s. 11-21.

47 Tamże, s. 18.

48 T.  Ś l i p k o,  A.  Z w o l i ń s k i,  Rozdroża ekologii, dz. cyt., s. 170.

49 S.  C a l d e c o t t,  Prawa zwierząt, art. cyt., s. 102;  Ł u k o m s k i,  Podstawy etyki..., art. cyt., s. 191.

50 A.  F r i s z k e,  Zwierzęta a człowiek rozumny, „Więź” 1998, nr 7, s. 27-28.

 


Strona główna | Zeszyt bieżący | Pomoce homiletyczne
Zeszyty archiwalne | Redakcja | Kontakt

"Ateneum Kapłańskie" 1999-2002